Stellan Skarsgård wyjaśnia, dlaczego dołączając do MCU czuł się, jakby sprzedał duszę diabłu

Stellan Skarsgård aktualnie gości na naszych ekranach jako baron Harkonnen w Diunie: Części drugiej. Przy okazji promocji filmu aktor opowiedział o swoich poprzednich rolach w materiale Vanity Fair. Nie zabrakło wzmianki o MCU, gdzie zagrał doktora Erika Selviga.
Aktor wcielił się w tę postać łącznie w pięciu filmach MCU (w tym raz jedynie gościnnie), poczynając od Thora z 2011 roku.
To była dobra zabawa. Mieszkaliśmy w Santa Fe (…), nie byłem podekscytowany, bardziej myślałem: „O co chodzi?”. Nie wiedziałem wiele o Thorze, no może tym mitologicznym, ale nie komiksowym. Reżyserował to jednak Kenneth Branagh, a on jest dobry, więc uznałem, że to zrobię. Rzecz w tym, że jeśli decydujesz się na jeden film, to w zasadzie podpisujesz kontrakt na cztery. Czułem wobec tego, że sprzedałem duszę diabłu, ale tak nie było, bo naprawdę dobrze się bawiłem, zwłaszcza przy pierwszej części.
Aktor dodał:
Wciąż spędzałem czas z Kat Dennings i Natalie Portman. Graliśmy razem we wszystkich scenach i dzęki nim wiele się dowiedziałem o dziewczynach. Słuchałem, jak rozmawiają o mężczyznach i uczyłem się. Czemu później dalej grałem w Marvelu? Cóż, miałem kontrakt, a granie tych mniejszych rólek było fajne. Nie trzeba w sposób pretensjonalny podchodzić do tego, co się robi. Granie w mniej wysublimowanych rzeczach nie jest przestępstwem.