Florence Pugh o sytuacji w Hollywood: “Nie mogłabym siedzieć cicho, kiedy jestem atakowana”
Florence Pugh to jedna z najbardziej rozchwytywanych gwiazd młodego pokolenia. I choć wydawać by się mogło, że w XXI wieku pozycja tak popularnej i uznanej aktorki w Hollywood jest równa temu, jak traktowani są jej koledzy po fachu, gwiazda Midsommar twierdzi, że nic bardziej mylnego.
W jednym z ostatnich wywiadów dla The Times Florence Pugh wylała swoje żale na amerykański przemysł filmowy. W szczególności na to, jak wciąż traktowane są w nim młode kobiety.
– Są bardzo określone granice, których jako kobieta musisz się trzymać – powiedziała gwiazda Oppenheimera. – W przeciwnym razie zostaniesz nazwana divą, wymagającą, problematyczną… A ja nie chcę wpasowywać się w stereotypy tworzone przez innych. Praca w przemyśle filmowym jest naprawdę wycieńczająca dla młodej kobiety. A właściwie w każdym przemyśle. Ale ja zawsze byłam zachęcana do tego, by używać swojego głosu.
Gwiazda MCU twierdzi, że od zawsze modne jest mówienie kobiecie, jak ma żyć. Albo czy decyzje, które podejmuje, nie są złe lub zbyt głośnie. Uważa, że wszystko sprowadza się do uciskania jednej płci i że zmagamy się z tym przez cały czas.
– Najinteligentniejsi ludzie po prostu siedzieliby cicho i żyli swoim życiem. Ale ja jestem na to zbyt bezpośrednia i kłótliwa. I zbyt wyszczekana. – dodała Pugh. – Nie byłabym w stanie siedzieć cicho i nie mówić o tym, co czuję, szczególnie, gdy to ja jestem atakowana. Jeśli ludzie nie chcą, bym taka była… srogo się rozczarują – podsumowała.
Florence Pugh ostatnio mogliśmy oglądać w roli księżniczki Irulany Corrino w drugiej części Diuny Denisa Villeneuve’a. Już 3 stycznia 2025 na ekranach polskich kin zadebiutuje Sztuka pięknego życia, gdzie zagrała u boku Andrew Garfielda, zaś 1 maja 2025 Pugh powróci jako Yelena Belova w Thunderbolts – kolejnym filmie MCU.