Dokąd zmierza WESTWORLD? Twórcy dali nam już pewne wskazówki – zobacz zwiastun (AKTUALIZACJA 25.07.2017)
Po niebagatelnym sukcesie, jaki odniósł genialny pierwszy sezon serialu Westworld, spodziewałbym się od jego twórców sporej dozy pokory i mozolnego dopieszczania szczegółów kontynuacji, by uniknąć fatalnego upadku z tego jakże wysokiego konia, na którego wdrapano się jesienią zeszłego roku. Wygląda jednak na to, że Jonathan Nolan i Lisa Joy są pewni swego, a przynajmniej tak wynikałoby z pierwszych ich wypowiedzi na temat drugiego sezonu.
Czeka nas naprawdę ambitny sezon – Jonathan Nolan
Gdy półtora tygodnia temu do sieci trafiło zdjęcie z tytułem pierwszego odcinka drugiego sezonu – Journey into Night – oraz labiryntem na tle charakterystycznej, żółtej buźki, które Jonathan Nolan ujawnił podczas sesji AMA (Ask Me Anything) na Reddicie, jakoś bardziej na myśl przyszli mi Strażnicy, aniżeli powrót na cybernetyczny Dziki Zachód – w pewnym sensie czuję się ukontentowany, bo dosłownie kilka dni później okazało się, że kultowy komiks Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa także trafi na antenę HBO, ale wracając do samej zajawki – otrzymaliśmy wówczas tytuł odcinka, brzmiący dokładnie tak samo, jak nazwa ostatniej narracji, którą doktor Robert Ford zaprezentował zarządowi korporacji Delos Inc. Co jednak najważniejsze, Jonathan Nolan pokazał, że to już ten moment, gdy twórcy są pewni, iż można rozpocząć powolny proces uświadamiania widzom, jak genialny jest stworzony przez nich produkt. Efektem tego jest wywiad udzielony przed paroma dniami podcastowi Remote Controlled portalu Variety, podczas którego Nolan i jego małżonka, Lisa Joy, opowiedzieli co nieco o swoim dziele.
Gdy pracujesz nad czymś tak złożonym, nad materią, w której najmniejszy detal może mieć wpływ na finalny efekt, masz nadzieję, że widownia zaangażuje się w to całym sercem. W najśmielszych snach nie liczyliśmy jednak, że odzew fanów będzie aż tak duży!
Podobne wpisy
Na początek sporą laurkę twórcy Westworld zafundowali fanom, których odzew i zaangażowanie w rozwikłanie wszelkich niewiadomych pierwszego sezonu był ogromny. Wspólne posiedzenia fandomowych forów zaowocowały setkami (jeśli nie tysiącami) teorii, z których część znalazła swoje potwierdzenie w serialowej rzeczywistości, część przepadła z kretesem, a część nie doczekała się rozstrzygnięć, a zatem mają one szansę wpłynąć na kształt kontynuacji serialu – jeśli nie bezpośrednio, to wyraźnie uwidocznią się one w sposobie, w jaki showrunnerzy pokierują poczynaniami scenarzystów, pracujących nad dalszymi losami parku i jego “mieszkańców”:
Nie próbowaliśmy na siłę zaskakiwać widzów. Chcieliśmy niejako rozrzucać dla nich okruszki, by mogli złapać trop i jego śladem dotrzeć do sedna sprawy. To, jak wielkie poruszenie wywołaliśmy, zdecydowanie wpłynęło na sposób, w jaki zabraliśmy się do pracy nad kolejnym sezonem.
Zmieni się wiele. Ekipa wchodzi na plan zdjęciowy w lipcu, w związku z czym Nolan i Joy nie ujawnili zbyt wielu szczegółów. Wiadomo jednak, że fabuła ma przybrać jeszcze ambitniejszą formę, zagłębić się w mniej wyeksponowane wcześniej wątki i – a może przede wszystkim – znacznie więcej uwagi poświęcić drodze, jaką roboty przebyły od momentu powstania do uzyskania pełnej świadomości. Jeśli pamiętacie finał sezonu, możecie domyślić się, że przynajmniej część bohaterów nie powróci (Jimmi Simpson, grający Williama, czyli młodego Mężczyznę w czerni, co było jednym z najważniejszych twistów finału) a część będzie mogła powrócić jedynie w formie retrospektyw (zapewne wspomniany już doktor Ford, grany przez Anthony’ego Hopkinsa). Wszystko to idzie w parze ze zwiększeniem nakładów na produkcję, które – przynajmniej w teorii – zagwarantować mają zwiększenie rozmachu, z jakim zaprezentowany zostanie nam cybernetyczny Świat Dzikiego Zachodu. Ten fragment Nolan podsumowuje słowami:
Wzrost nakładów wpłynie na skalę produkcji. Mamy utalentowanych pisarzy, reżyserów i świetną ekipę, a jako zespół jesteśmy w stanie sprawić, że ponowna wyprawa do Westworld będzie dwa razy ambitniejsza, niż za pierwszym podejściem.
Wiemy, że roboty przeprowadziły swego rodzaju bunt, co zdecydowanie będzie główną osią nowej serii. Nie mamy jednak pojęcia, jak wiele czasu upłynie od widzianych w finale pierwszego sezonu wydarzeń, co zapewne także skrzętnie wykorzystają scenarzyści, tworząc wiele pobocznych historyjek o ludziach, którzy znajdowali się w parku podczas owego buntu. Pytaniem otwartym pozostanie, czy Szekspirowskie “Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny”, tak często powtarzane przez ekscentrycznego twórcę parku, będzie dotyczyć wyłącznie jego gości, czy może roboty, które walczą o swe, nomen omen, człowieczeństwo, także źle skończą.
Ostatnia z informacji, jakie otrzymaliśmy, dotyczy naszej protagonistki. Naturalne wydaje się bowiem, że w tym trudnym, acz przełomowym momencie ponownie śledzić będziemy poczynania Dolores Abernathy (Evan Rachel Wood) bądź tak usilnie dążącej do wolności Maeve Millay (Thandie Newton), jednak i tu może czekać nas zaskoczenie. Wiele wskazuje na to, że na pierwszy plan wysunie się host o imieniu Angela (Talulah Riley). Kojarzycie? Postać przewinęła się w sześciu z dziesięciu odcinków, jednak zazwyczaj snuła się gdzieś w tle, przy okazji (co oczywiście dotarło do nas po fakcie) będąc swego rodzaju przewodniczką przez poszczególne linie czasowe serii. Mało prawdopodobne, by zupełnie zepchnęła Dolores i Maeve z piedestału, ale kto wie, jak na jej rolę zapatrują się scenarzyści i showrunnerzy serialu? Tego dowiemy się niestety dopiero w przyszłym roku.
__________________________________________
AKTUALIZACJA 25.07.2017
Dopiero co zakończony Comic-Con przyniósł nam pierwszy zwiastun 2. sezonu Westworld! Nie łudźcie się jednak, że twórcy tak wcześnie odkryją przed nami karty. Na powrót serialu przyjdzie nam jeszcze długo poczekać, więc specjaliści od dozowania informacji w taki sposób, by zaciekawić i podtrzymać zainteresowanie, jednocześnie nie wyjawiając zbyt wiele, mają pełne ręce roboty.
To, co widzimy w tym krótkim trailerze, zdaje się nie do końca korelować z opisanymi powyżej informacji sprzed niespełna miesiąca. Czyżby Jonathan Nolan i jego małżonka Lisa Joy próbowali z nami pogrywać? Powraca charakterystyczna pianola, oczywiście nosząca znamiona małej apokalipsy, jaka dokonała się w parku – ma ona jednak znaczenie zaledwie symboliczne, gdyż podkład muzyczny to oryginalne I’ve Gotta Be Me Sammy’ego Davisa Juniora z 1968 roku. Zobaczymy też kilka znajomych twarzy – choć w rolach nieco zaskakujących: zbuntowana Maeve Millay (Thandie Newton), jak gdyby nigdy nic stojącą ramię w ramię z Lee Sizemorem (Simon Quarterman), czyli nieszczególnie przyjemnym reżyserem parkowych scenariuszy. Razem z dużym niedowierzaniem na twarzy “podziwiają” skutki rozwałki, jaką sama Maeve zorganizowała, by uciec z parku. Widzimy też dezorientowanego Bernarda Lowe’a (Jeffrey Wright), który mimo wydarzeń z finału pierwszego sezonu pozostaje na straży porządku w parku (w buggy służb porządkowych); Dolores Abernathy (Evan Rachel Wood) i Teddy’ego Flooda (James Marsden), którzy z niepohamowaną radością polują na niedobitków i oczywiście jego – Mężczyznę w czerni, imieniem William, który… najwyraźniej w końcu otrzymał to, czego brakowało mu w ugrzecznionej wersji Westworld. Czyżby robo-apokalipsa była właśnie tym, czego od tak dawna szukał?
https://www.youtube.com/watch?v=phFM3V_dors