Córka BRUCE’A LEE chce, żeby QUENTIN TARANTINO przestał wypowiadać się o jej ojcu. “Jestem zmęczona”
W 2019 i 2020 roku głośno było o konflikcie między Quentinem Tarantino, a Shannon Lee – córką Bruce’a. Powodem był sposób, w jaki reżyser przedstawił gwiazdora w Pewnego razu… w Hollywood. Kobieta wyraziła niezadowolenie, że Tarantino przedstawił jej ojca jako aroganckiego, zadufanego sobie mężczyznę i była zniesmaczona sugestią, że mistrz sztuk walki mógłby nie dać rady Cliffowi Boothowi (Brad Pitt) w bezpośrednim pojedynku. Tarantino odnosił wówczas się do komentarzy broniąc swoich racji – według niego Lee rzeczywiście wypowiadał się w taki sposób, a Booth to fikcyjna postać, więc nie jest żadnym wyznacznikiem faktycznych umiejętności gwiazdora.
Kilka dni temu reżyser przy okazji wywiadu z Joe Roganem znów powrócił do tej kontrowersyjnej kwestii, komentując sprzeciwy wobec sceny:
Potrafię zrozumieć, że jego córka ma z tym problem, bo to jej ojciec. Rozumiem to. Ale wszyscy inni mogą ssać k*tasa.
Reżyser dodał, że przegrana Bruce’a Lee w pojedynku z Cliffem Boothem ma sens, bo ten drugi wziął Lee podstępem. Stwierdził też, że Lee zawsze kopał kaskaderów na planie i nie miał do nich żadnego szacunku, uważając, że są nieprofesjonalni. Do słów reżysera po raz kolejny odniosła się Shannon Lee, która na łamach The Hollywood Reporter napisała:
Cieszę się, że pan Tarantino szczodrze przyznał, że mogę mieć odczucia wobec przedstawienia na ekranie mojego ojca. Jestem też wdzięczna, że mogę to wyrazić: jestem cholernie zmęczona białymi mężczyznami z Hollywood, którzy próbują mi powiedzieć, kim był Bruce Lee.
Lee w swoim tekście zastanawia się, dlaczego Tarantino wypowiada się tak, jakby znał jej ojca i zauważa, że w Kill Bill reżyser strojem Panny Młodej nawiązał do kostiumu Bruce’a Lee, choć ma z nim problem. Kobieta stwierdza, że wspomniani biali mężczyźni z Hollywood nazywają Bruce’a aroganckim dupkiem, podczas gdy nie mają pojęcia, jak trudno było Chińczykowi w Hollywood lat 60. i 70. Według Lee, pewność siebie, pasja i umiejętności jej ojca są mylone z arogancją i umniejszają jego dokonaniom, a scena z Pewnego razu… w Hollywood jest potraktowaniem jej ojca jako stereotypu, tak jak czyniono to z nim dekady temu.
Lee wspomina też, że krytyka wobec Bruce’a nie jest mile widziana teraz, gdy Amerykanie pochodzenia azjatyckiego są atakowani i odsyłani “do domu”, ponieważ nie są traktowani jak obywatele USA, i demonizowani za coś, na co nie mają wpływu. Kobieta pisze:
Panie Tarantino, nie musi pan lubić Bruce’a Lee i nie obchodzi mnie, czy pan go lubi. Zrobił pan film i teraz promuje pan książkę. Mimo to z myślą o szanowaniu innych kultur i doświadczeń, których pan nie rozumie, zachęcam pana do zaprzestania wypowiadania się o Brusie Lee i przemyśleniu, jaki wpływ mają pańskie słowa w świecie, który nie potrzebuje więcej wojen i mniej bohaterów kulturowych.
Pełny tekst Shannon Lee znajdziecie tutaj.
Okaże się, czy Tarantino skomentuje jej słowa.