BRIGHT. Will Smith w zapowiedzi produkcji Netflixa
Wbrew pozorom David Ayer nie próżnuje po wpadce o nazwie Legion samobójców. Dowodem tego zwiastun jego najnowszego dzieła, które weszło właśnie w fazę postprodukcji. Zaledwie trzydziestosekundowa zajawka – i to od razu z polskimi napisami – nie mówi o samym filmie zbyt wiele, lecz daje przedsmak tego, czego można się spodziewać, czyli mieszaniny kina policyjnego i… fantastycznego.
Tak, dokładnie. Ayer wziął na tapet scenariusz Maxa Landisa, zatrudnił Willa Smitha, Noomi Rapace, Joela Edgertona oraz Edgara Ramíreza i kazał im biegać przed kamerą Romana Vasyanova pomiędzy elfami i smokami, we współczesnym świecie i w rytm muzyki Davida Sardy’ego.
Podobne wpisy
Tak mniej więcej można skrócić fabułę filmu, który osadzony jest w świecie, gdzie mistyczne stworzenia żyją oraz pracują ramię w ramię ze zwykłymi śmiertelnikami – stąd partnerem policjanta Scotta Warda (Smith) jest brzydki ork. Razem mają oni odnaleźć jakąś tajemniczą broń, która jest w stanie zabić wszystkich, niezależnie od przynależności.
Brzmi zatem trochę jak mieszanina w miarę ciekawa, acz pełna schematów znanych chociażby z takich porażek, jak R.I.P.D. Agenci z zaświatów czy bardziej klasyczne Kto wrobił Królika Rogera. Choć sam Landis porównuje film Ayera do I stanie się koniec – horrorowej produkcji z Arnoldem Schwarzeneggerem z końca ubiegłego stulecia. Młody scenarzysta, który napisał historię specjalnie dla Ayera, twierdzi również, że Bright to jego własne Gwiezdne wojny. Czy tak będzie w rzeczywistości? Czas pokaże.
Na razie tak prezentuje się to w formie zwiastuna:
Trudno przewidzieć, czy będzie to hit. Faktem jednak, że odpowiadająca za produkcję, coraz prężniej rozwijająca się w świecie filmu platforma Netflix nie żałowała kasy, wykładając na produkcję aż dziewięćdziesiąt milionów dolarów (sam scenariusz Landis sprzedał natomiast za trzy i pół bańki, co też nie jest małą sumą). Czyni to z Bright najdroższy projekt w historii Netflixa. Wstępna data premiery to grudzień tego roku – nie wiadomo póki co jednak, czy film wejdzie od razu do kin, trafi bezpośrednio do ramówki Netflixa, czy może jednocześnie będzie można go obejrzeć i tu, i tam. Polska data premiery tym bardziej nie jest znana, choć biorąc pod uwagę polskie napisy w trailerze, nie będziemy zapewne długo czekać na rozwiązanie podobnych dylematów.
A poniżej jeszcze dwie fotki promocyjne.