search
REKLAMA
Festiwal

Side by Side

REDAKCJA

25 listopada 2012

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

 

Grzegorz Fortuna [Motoduf]

„Side by Side” to wyprodukowany i poprowadzony przez Keanu Reevesa dokument, opowiadający o zmianie, jaka zaszła w kinie na przełomie ostatnich kilkunastu lat – o stopniowej rezygnacji coraz większej ilości twórców filmowych z kręcenia przy użyciu taśmy celuloidowej, na rzecz zapisu cyfrowego. Zmianie, należy dodać, tylko pozornie związanej z samą technologią, bo – jak udowadniają przepytywane przez Reevasa sławy – sposób kręcenia filmu to coś zdecydowanie więcej niż kwestia techniczna; to też czasami wybór ideologiczny lub efekt nieufności względem wirtualnego charakteru materiału nagranego kamerą cyfrową.

Na ekranie pojawiają się nie tylko wielcy hollywoodzcy reżyserzy (m. in. Martin Scorsese, David Fincher, James Cameron, Christopher Nolan), ale też słynni twórcy kina niezależnego (m. in. David Lynch, Steven Soderbergh, Richard Linklater, Lars von Trier). Wszyscy starają się odpowiedzieć na stawiane przez Reevesa pytania: „jaki format zapisu wolą?”, „jakie są plusy i minusy każdego ze sposobów kręcenia?”, „czy za dwadzieścia lat ktokolwiek będzie kręcił filmy kamerą analogową?”. Najlepszy w „Side by Side”, obok możliwości wysłuchania wypowiedzi kinowych mistrzów, jest jednak brak jednoznacznej tezy, pod którą podporządkowany byłby układ wypowiedzi. Twórcy filmu zdają się nie zajmować żadnej ze stron – nie wspierają ani „konserwatystów” (z których na pierwszy plan wybija się Christopher Nolan), ani „liberałów” (prowadzonych przez Goerge'a Lucasa). Obie techniki rzeczywiście idą tutaj „ramię w ramię”, jak sugeruje tytuł filmu. Celem każdej z nich jest przecież przekazanie historii za pomocą obrazów, przeniesienie widzów do innego świata i zostaje to wszystko w „Side by Side” bardzo mocno podkreślone. Wypowiedzi ułożono w taki sposób, by nawzajem się nie wykluczały, a żadna ze stron przesadnie nie dominuje.

Jedynym minusem „Side by Side” jest ostatnia część, w której tematem nagle stają się sposoby oglądania filmów przez współczesnych widzów. Konstrukcja całej, ciekawie i konsekwentnie poprowadzonej, dyskusji trochę się wtedy rozpada, bo rozmówcy Reevesa zaczynają snuć niemal filozoficzne wywody na temat przyszłości kinowych seansów i tego „jak to będzie za X lat”. Do tego momentu „Side by Side” to jednak kawał świetnego i bardzo cennego dokumentu, rejestrującego reakcję środowisk filmowych w bardzo przemyślany i intrygujący sposób. A przy okazji można się sporo dowiedzieć na temat historii taśmy celuloidowej i początków cyfryzacji w kinie. [8/10]

 

Rafał Oświeciński [desjudi]

 

Nie mogło być lepszego rozpoczęcia festiwalu.

„Side by side” to kapitalny dokument o sztuce operatorskiej – kiedyś ściśle związanej z kliszą filmową, obecnie powiązanej przede wszystkim z dyskami twardymi zamontowanymi na raptem 2-kilogramowych kamerach.

Kamera cyfrowa diametralnie kilka lat temu zmieniła oblicze kina. Tak, tak! Dokonała się rewolucja, a nasze oczy jej nie zauważyły! Widzowie praktycznie tego nie dostrzegli, prawie nikogo to nie interesuje, bo i po co? Dopóki produkt jest dobry, ciekawy i innowacyjny, to nie ma sensu zaglądać na zaplecze i przyglądać się składaniu pojedynczych elementów do zgrabnej kupy, no nie?

Jak wyglądała ta rewolucja? Na początek oczywistości. Tradycyjny zapis na kliszy trwa sporo czasu – po odpowiedniej obróbce chemicznej efekty można zobaczyć dopiero następnego dnia. Zapis cyfrowy pozwala na bieżący podgląd tego, co się właśnie filmuje. Oszczędza się więc czas i co za tym idzie – pieniądze. Nie ma przerw na planie co 10 minut (bo trzeba zmienić taśmę), więc aktorzy zostają zmuszeni do ciągłego grania, powtórek, testowania na bieżąco różnych koncepcji itp. Dystrybucja cyfrowa pozbywa się szpul z taśmą, a cyfrowo wyświetlany film wszędzie wygląda tak samo. To też oszczędności. Cykl produkcyjny trwa krócej, bo obróbka cyfrowa trwa szybciej, jest wygodna, dokładna i łatwa do opanowania. Dodajmy do tego szereg innych cyklów produkcyjnych i otrzymamy skomplikowany obraz zależności, który został kompletnie przewartościowany w ostatnich latach.

Cyfra dała twórcom nieograniczoną wolność i jednocześnie zniszczyła to, co było (i jest) magią planu filmowego – jedna z konserwatywnych reżyserek mówi o niesamowitej ciszy na planie, bo wszyscy wiedzą, że za pomocą kliszy dzieje się coś niezwykłego. Z kamerą cyfrową możesz robić co chcesz: zaglądać tam, gdzie inni nie zaglądali, patrzeć z wcześniej nie widzianej perspektywy, dopieścić wizualnie to, co wcześniej było niemożliwe do dopieszczenia (choćby ze względu na koszty). Pada więc pytanie: czy jest to jeszcze rzeczywistość?

Te i inne pytania tak naprawdę próbują rozstrzygnąć fundamentalną kwestię: czy nowa technologia służy kinu, czy powoduje jego powolną agonię?

Pytanie otwarte. I ile głów, tyle opinii. [8/10]

 

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA