Robert Pattinson ma ostrą odpowiedź dla tych, którzy wciąż hejtują “Zmierzch”
Zanim Robert Pattinson został posępnym wampirem, który błyszczy w słońcu, występował m.in. w Vanity Fair, czwartej części Harry’ego Pottera, a nawet zagrał Salvadora Dalego w filmie Little Ashes. Jednak to dopiero rola Edwarda Cullena w sadze Zmierzch przyniosła mu światową sławę… i przykrą łatkę nieutalentowanego bożyszcza nastolatek, który nadaje się wyłącznie do roli amantów.
Aktorowi na szczęście udało zerwać się z tym wizerunkiem, do czego usilnie dążył, grając w Cosmopolis Cronenberga, The Rover i Królu Michoda, Good Time braci Safdie, The Lighthouse Eggersa, High Life Denis, Tenecie Nolana, Diable wcielonym Camposa, czy wreszcie Batmanie Reevesa oraz Mickey 17 Bonga Joon Ho, który właśnie przedpremierowo promuje. Wciąż jednak słyszy pytania na temat Zmierzchu i zarzuty, że saga Stephenie Meyer zniszczyła kino o wampirach. I od lat ma na to jedną odpowiedź, którą powtórzył ostatnio w rozmowie z GQ Spain:
– Uwielbiam, jak ludzie powtarzają mi: “Chłopie, Zmierzch zniszczył kino o wampirach”. A ja na to: “Czy Ty naprawdę zatrzymałeś się na tym g*wnie? Jak może smucić Cię coś, co wydarzyło się 20 lat temu? To szalone” – powiedział aktor.
Robert Pattinson jeszcze na etapie promocji sagi Zmierzch kpił z filmów o Belli i Edwardzie, nazywając je durnymi, a swoją postać creepy stalkerem, co niezbyt podobało się producentom i dystrybutorom. Nie dziwi więc, że aktor nie lubi, gdy wciąż przypomina mu się o roli, na którą zdecydował się, gdy miał 20 lat. I której wyraźnie dziś się wstydzi.
Gwiazdora już niebawem zobaczymy w nowym wcieleniu, a nawet kilku wcieleniach w nowym filmie twórcy Parasite. Mickey 17 zadebiutuje na ekranach polskich kin 7 marca 2025 roku.