Graham Greene to jeden z najbardziej kojarzonych rdzennych aktorów amerykańskich – głównie dzięki pamiętnej roli w Tańczącym z wilkami. Nie mniej znany jest jednak Henry Graham Greene, czyli jeden z największych brytyjskich pisarzy XX wieku, wielokrotnie adaptowany przez kino, któremu przysłużył się także jako scenarzysta (napisał na przykład Trzeciego człowieka). Trudno ich zatem ze sobą pomylić, choć z pewnością studiowanie napisów poszczególnych filmów może wywołać chwilową konsternację.
Forda nikomu przedstawiać nie trzeba – ani teraz, ani kiedyś. Teraz jest nim oczywiście wielka gwiazda lat 80. i 90. – Han Solo, Indiana Jones, Rick Deckard i Jack Ryan w jednym. Kiedyś natomiast był to jeden z wiodących aktorów ery kina niemego, zmuszony do zakończenia kariery wraz ze schyłkiem tegoż. I choć panowie nigdy się nie spotkali, a stary Ford usunął się w cień na długo przed panowaniem nowego i obecnie mało kto go kojarzy, to przez pewien czas byli ze sobą myleni. Gwiazda Harrisona Forda na słynnej Alei w Los Angeles była tam bowiem jeszcze wtedy, zanim ten drugi otrzymał własną w 1993 roku. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że to personalia wręcz skazane na sławę.
Stewart to całkiem popularne nazwisko, podobnie jak James imię, zatem nic dziwnego, że takich ludzi znajdziemy w tej branży kilkunastu. Tym najbardziej znanym jest oczywiście dawny ulubieniec Ameryki i jej ekranowy everyman, James Maitland Stewart ksywka Jimmy, bez którego trudno jakkolwiek wyobrazić sobie kino. Lecz w tym samym czasie na ekranie obecny był również James Lablanche Stewart, ksywka… Jimmy (w latach 60. wcielił się w Old Surehanda w niemieckim cyklu o Winnetou). Nigdy nie osiągnął tak wielkiej popularności jak kolega – i to właśnie dla uniknięcia nieporozumień przyjął pseudonim Stewart Granger. Natomiast ze współczesnych Stewartów warto do puli dorzucić jeszcze australijskiego aktora telewizyjnego, nawet jeśli nie ma on najmniejszych szans pójść w ślady poprzedników.
Dzięki roli psychopatycznego króla Joffreya Baratheona z serii Gra o tron młody Jack (prywatnie ponoć niezwykle sympatyczna osoba) z pewnością zostanie zapamiętany wśród widowni – i to pomimo faktu, że aktorstwo stanowi dla niego jedynie okazjonalną przygodę, z którą nie zamierza się wiązać na całe życie. A zatem zupełnie odwrotnie niż Jackie Gleason – popularny swego czasu komik i aktor nowojorski (pamiętny szeryf z cyklu Mistrz kierownicy ucieka), wykonujący ten zawód aż do śmierci w 1987 roku. Co prawda, na papierze obaj panowie nie mogą być pomyleni, ale już w mowie i owszem. A zatem lepiej nie oglądajcie Gry o tron z Jackiem Gleasonem…
Chyba najbardziej znany kompozytor filmowy na świecie, od dekad kojarzony dzięki muzyce do sagi Gwiezdne wojny oraz większości filmów Stevena Spielberga, jak również wizerunkowi sympatycznego starszego pana w okularach i z charakterystyczną łysinką „na mnicha”. Wizerunku na tyle osadzonego w popkulturze, że nikt już dzisiaj nie pamięta klasycznego brytyjskiego aktora o tych samych personaliach. John Williams grywał swego czasu u Hitchcocka i Billy’ego Wildera, a swoją karierę zakończył wraz z latami 70., czyli dokładnie wtedy, kiedy Williams-kompozytor dochodził do szczytu swojej popularności.