Najlepsze odcinki serialu BREAKING BAD
Breaking Bad stacji AMC zapisało się w historii telewizji i do dziś przywoływane jest jako jeden z najlepszych seriali, jakie kiedykolwiek powstały. Z całego serca podzielam tę opinię (więcej pisałem o tym tutaj), a w oczekiwaniu na finałowy sezon spin-offu serialu, Better Call Saul, wybrałem 10 najlepszych odcinków dzieła Vince’a Gilligana.
Zaznaczę od razu, że nie był to łatwy wybór, bo Breaking Bad wręcz kipi od doskonałych odcinków i na dobrą sprawę całą listę mógłbym wypełnić tylko przedstawicielami piątego sezonu, który uważam za arcydzieło. Postawiłem na te odcinki, które z różnych powodów najbardziej zapadły mi w pamięć, umieszczając je na liście w kolejności chronologicznej. Chętnie przeczytam, jak wyglądałyby wasze wybory!
Uwaga na spoilery.
Crazy Handful of Nothin’ (1×06)
Podobne wpisy
Pierwszy sezon Breaking Bad ma stosunkowo powolne tempo, nawet jeśli teoretycznie sporo dzieje się od samego początku – spotykałem się już nawet ze stwierdzeniami, że trzeba przez niego „przebrnąć”. Choć sam nie zgadzam się z tym, że pierwsza seria jest męczącym seansem, rozumiem, że trzeba punktu zapalnego, od którego włączenie kolejnego odcinka będzie już formalnością. Takim przełomem może być szósty odcinek, w którym Walt rozpoczyna – nawet wizualną – przemianę w Heisenberga i w którym odwiedza Tuco z czymś, co nie jest metamfetaminą, o czym Salamanca przekona się w sposób wręcz wybuchowy.
Grilled (2×02)
Skoro mowa o Tuco… W drugim odcinku drugiego sezonu Jesse i Walt są przez niego przetrzymywani w położonym na pustyni domu, gdzie Salamanca (na swój sposób) opiekuje się Hectorem – to zresztą pierwszy raz, gdy widzimy tę postać w serialu. Trudne do zniesienia napięcie utrzymuje się przez cały odcinek, Raymond Cruz jako Tuco wzbudza autentyczny strach, a co najlepsze: choć z tyłu głowy mamy świadomość, że Walt i Jesse nie mogą zginąć na tak wczesnym etapie serialu, to mimowolnie obawiamy się o ich losy – nawet przy powtórnym seansie! Powinszować tak świetnie napisanego i wyreżyserowanego odcinka.
Better Call Saul (2×08)
Nie mogłem odmówić sobie umieszczenia odcinka, w którym po raz pierwszy w Breaking Bad do gry wkracza Saul Goodman, grany przez bezbłędnego Boba Odenkirka, i kradnie absolutnie każdą scenę, w której się pojawia. To znakomite wprowadzenie tej postaci, dające scenarzystom ogromne pole do popisu w scenach dialogowych i oparte na bardzo ciekawym wątku z Badgerem, kumplem Jesse’ego. Pomyśleć, że kilka lat później Saul doczekał się własnego serialu, który obecnie dobiega już końca – twórcy pokażą nam jeszcze jeden sezon – i który wspaniale zazębia się z Breaking Bad.
4 Days Out (2×09)
Bardzo specyficzny odcinek – po tym, jak zawodzi ich środek transportu, Jesse i Walt zostają uwięzieni na pustyni i spędzają tam kilka dni. Jak można się domyślić, wobec powyższego oglądamy na ekranie dużo interakcji obu panów. Ach, jak to jest napisane i zagrane! Oglądanie dynamiki Bryana Cranstona i Aarona Paula na przestrzeni serialu to sama przyjemność, a ten odcinek stanowi świetny przykład na to, jak bezbłędnie zostali obsadzeni (w podobny sposób robi to też The Fly z trzeciego sezonu).
Half Measures (3×12)
Trzeci sezon osiąga punkt kulminacyjny, akcja się zagęszcza, a cały odcinek kończy się prawdziwą bombą w postaci kolejnego z tych niezapomnianych momentów całego serialu. Kto raz zobaczy to, co robi Walt w ostatnich minutach Half Measures i usłyszy słynne: „Run”, ten zapewne zawsze będzie mieć ten fragment gdzieś z tyłu głowy. Breaking Bad bezbłędnie egzekwowało sceny, które kończyły się opadem szczęki widza – ten odcinek jest tego kolejnym potwierdzeniem.