Książę, Doctor i Daemon. 5 najważniejszych ról MATTA SMITHA na 40. urodziny

Gdy po raz pierwszy ujrzałem Matta Smitha na ekranie – a było to bodajże w Lost River Ryana Goslinga – pomyślałem sobie: ten facet ma zło wypisane na twarzy. I choć urodzony dokładnie 40 lat temu w brytyjskim Northampton aktor zdobył popularność rolą na wskroś pozytywną i wielce kultową, to najlepiej wypada, grając właśnie tych złych. Czy goszczący obecnie na naszych ekranach jako Daemon Targaryen aktor to czołowy złoczyńca współczesnego kina i telewizji? Sprawdźcie sami – oto 5 najważniejszych ról Matta Smitha!
Jedenasty Doctor Who
Nie sposób nie zacząć od roli, która w zasadzie umieściła Smitha na aktorskiej mapie. Ba, według Digital Spy to właśnie obdarzony niezwykle wyrazistą szczęką Matt okazuje się najbardziej cenionym przez fanów odtwórcą kultowej roli Doctora Who! Przyznam, że ja (zapoczątkowanej już w 1963 roku, a wznowionej 45 lat później) serii o Władcy Czasu nie znam zbyt dobrze – pamiętam kilka odcinków z Christopherem Ecclestonem, Davidem Tennantem i Peterem Capaldim – ale doskonale kojarzę powszechny szum, jaki towarzyszył obsadzeniu mało jeszcze wówczas znanego Matta Smitha w roli Doctora Who. Miał wówczas 28 lat i był najmłodszym aktorem wcielającym się we Władcę Czasu. Co więcej, w 2011 został pierwszym odtwórcą tej roli, który otrzymał nominację do BAFTA Television Awards, w 2012 i 2014 roku zdobył zaś wyróżnienie dla najlepszego aktora na gali National Television Awards.
Książę Filip (The Crown)
Niezwykle popularny serial Netflixa o zmarłej niedawno brytyjskiej królowej Elżbiecie II zaowocował wieloma wspaniałymi kreacjami aktorskimi, na czele oczywiście z trzema odtwórczyniami roli głównej: Claire Foy, Olivią Colman i Imeldą Staunton. Ale mnóstwo pochwał jako pierwszy aktor wcielający się w Filipa, księcia Edynburga, zebrał właśnie Matt Smith, grający rolę męża najpierw księżniczki, a następnie królowej Elżbiety. Kreacją tą zapracował na nominację do nagrody Primetime Emmy – co ciekawe, jego następca w roli księcia Filipa, Tobias Menzies, także był do niej nominowany, choć żaden z nich ostatecznie statuetki nie otrzymał. W The Crown Matt Smith potwierdził jednak aktorskie aspiracje, z powodzeniem mierząc się z dramatycznym repertuarem.
Jack (Ostatniej nocy w Soho, reż. Edgar Wright)
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Ostatniej nocy w Soho to film skandalicznie niedoceniony. Ten pięknie zrealizowany film grozy, niesiony przez dwie wspaniałe role kobiece – Anyi Taylor-Joy i Thomasin McKenzie – to dzieło o wyjątkowo mocnym przekazie, zwracającym uwagę na przedmiotowe traktowanie kobiet i ich wykorzystywanie przez mężczyzn. Wykorzystując konwencję horroru, Wright maluje prawdziwie przerażającą historię, w której przepiękna Sandie pada ofiarą prawdziwego drapieżnika, Jacka, w którego brawurowo wcielił się Matt Smith. I to właśnie w tej roli udowadnia, że jako „ten zły” bywa najbardziej przekonujący – jego postać to uosobienie wszelkich negatywnych cech, jakie można znaleźć w mężczyźnie. Jack to postać-symbol, egzemplifikacja najgorszych męskich przewin wobec kobiet. I z odtworzeniem tego potwora Smith poradził sobie bezbłędnie.
Robert Mapplethorpe (Mapplethorpe, reż. Ondi Timoner)
Stuprocentowy Brytyjczyk wcielający się w stuprocentowego nowojorczyka z Queens? To mogło się nie udać, ale… udało się, i to jak! W roli legendarnego fotografa, znanego z niezwykle wysmakowanych, choć często kontrowersyjnych czarno-białych portretów, Matt Smith wzbudził zachwyty krytyków na całym świecie. W zrealizowanej w surowej, quasi-dokumentalnej formie (reżyserka Ondi Timoner to przede wszystkim dokumentalistka) biografii Mapplethorpe’a, Smith błyszczy pełnym blaskiem, oddając wszelkie charakterystyczne cechy słynnego fotografa – w tym jego pogoń za sławą.
Książę Daemon Targaryen (Ród smoka)
O tej roli zapewne szerzej pisać nie trzeba – w dopiero co zakończonym pierwszym sezonie Rodu smoka książę Daemon Targaryen był jedną z głównych postaci, z początku pozycjonowanych jako główny antagonista, co jednak z każdym kolejnym odcinkiem stawało się coraz mniej oczywiste. Matt Smith, jeden z najbardziej znanych członków obsady Rodu smoka, wykreował postać skomplikowaną, niejednoznaczną, ale też chyba nie do końca zrozumiałą – choć to już nie wina jego, a scenarzystów. Moja redakcyjna koleżanka Katarzyna Kebernik pięknie opisała tę postać w osobnym akapicie tego tekstu, a ja dodam tylko, że Matt Smith w roli księcia Daemona Targaryena to w moim odczuciu jedna z niewielu trafionych decyzji castingowych Rodu smoka.