DZIEŃ PATRIOTÓW. God Bless Boston
Chyba należy coraz bardziej przyglądać się Peterowi Bergowi – całkiem niezłemu aktorowi, który w pewnym momencie zaczął reżyserować, i idzie mu to co najmniej dobrze. Całkiem udane były już Światła stadionów, Królestwo czy Hancock. Ewidentna klapa, czyli Battleship: Bitwa o ziemię, okazała się być jedynie wypadkiem przy pracy. Potem dostaliśmy od Berga tak świetne filmy jak Ocalony, Żywioł. Deepwater Horizon oraz Dzień patriotów.
Te dwa ostatnie tytuły miały swoją amerykańską premierę w odstępie zaledwie trzech miesięcy. Żywioł… mogliśmy oglądać także i w Polsce. Niestety, nie wiedzieć czemu, Dzień patriotów ominął nasze kina – pojawi się od razu na płytach DVD. Wielka szkoda i wielkie nieporozumienie. Rzadko powstają tak udane produkcje dotyczące rzeczywistych tragicznych wydarzeń. Film Berga śmiało stawiać można w tym kontekście obok Lotu 93 albo Krwawej niedzieli. Jest od tych tytułów niewiele gorszy.
Dzień patriotów opowiada o zamachu, który miał miejsce w 2013 roku na mecie maratonu w Bostonie. Zginęły w nim trzy osoby, a dwieście sześćdziesiąt cztery zostały ranne, w tym wiele poważnie. Wszyscy o tej historii oczywiście słyszeliśmy, jedni więcej, inni mniej. Jednak nawet ci, którzy na ten temat wiedzą całkiem sporo, zapewne będą oglądać film z krawędzi fotela. Po kilku “scenkach z życia” późniejszych uczestników wydarzeń Berg szybko przechodzi do samej eksplozji, a następnie polowania na sprawców. Twórcy zastosowali niemal dokumentalny sposób opowiadania i to, co śledzimy na ekranie, niesamowicie wciąga – ma się wrażenie, jakby to wszystko oglądało się na żywo.
Nie ma się co oszukiwać – ten film jest pomnikiem dla ofiar zamachu, wszystkich tych, którzy przyczynili się do złapania terrorystów, oraz całego Bostonu. Daleko mu jednak do pustej laurki. Jest tu patos, ten znany nam dobrze amerykański patriotyzm, ale podany w niemal idealny sposób. Dosłownie w ostatnich piętnastu minutach filmu mamy o jedną podniosłą scenę za dużo. Jest ona zupełnie zbędna, powoduje wręcz pewien zgrzyt, zwłaszcza że pokazane na sam koniec ujęcia z rzeczywistymi odpowiednikami filmowych postaci wywołują dużo więcej emocji. Ale to właściwie jedyny poważny zarzut, jaki miałbym do tej produkcji. Dzień patriotów to przepiękny, poruszający hołd, a jednocześnie wciągający, świetnie zrealizowany film, który ogląda się jak najlepszy thriller.
Ten film ma co najmniej kilka wybitnych scen. Przesłuchanie żony jednego z zamachowców to mistrzostwo stopniowania napięcia, a starcie policjantów z terrorystami wygląda tak, jakby nakręcił je Michael Mann. Niezwykle emocjonującym wątkiem jest też ten z udziałem Duna Menga – chińskiego studenta, któremu odpowiedzialni za zamach bracia porwali samochód. To cichy bohater tych wydarzeń, a do tej pory nie mówiło się o nim wiele. Dobrze, że autorzy scenariusza o nim nie zapomnieli.
Na planie spotkała się grupa naprawdę dobrych aktorów, między innymi Mark Wahlberg, Kevin Bacon, John Goodman, J.K. Simmons, Michelle Monaghan – wszyscy spisali się bez zarzutu, tworzą bardzo udany zespół, a na dodatek w większości są podobni do odtwarzanych postaci. Bohater Wahlberga został wymyślony na potrzeby fabuły i zawiera w sobie cechy różnych policjantów, którzy byli na miejscu zamachu, a później brali udział w śledztwie. Dla amerykańskiego aktora możliwość wcielenia się w tę rolę była wyjątkowo ważna – sam jest z Bostonu i podchodzi do tej sprawy niezwykle emocjonalnie. Początkowo nie chciał zresztą z tego powodu wystąpić w filmie. Nie przekonywała go nawet osoba reżysera – a z Bergiem współpracuje przecież regularnie. W końcu stwierdził jednak, że film i tak powstanie, a uczestnicząc w produkcji, może mieć wpływ na to, jak ten delikatny temat zostanie przedstawiony. Mówił:
Chciałem mieć pewność, że zostanie to zrobione właściwie, a ci, którzy brali w tych wydarzeniach udział, przede wszystkim ofiary, zostaną w godny sposób upamiętnieni.
Z pewnością się to udało.
Niektórzy mówią, że Peter Berg to jedynie solidny rzemieślnik, że wszystkie jego filmy kręcone są na jedno kopyto, a jemu samemu brak autorskiego stylu. Byłoby pięknie, gdyby wszyscy hollywoodzcy rzemieślnicy tworzyli na tak wysokim poziomie.
korekta: Kornelia Farynowska