Plebiscyt
NAJLEPSZE THRILLERY WSZECH CZASÓW. Wyniki plebiscytu!
W plebiscycie wyłoniliśmy NAJLEPSZE THRILLERY WSZECH CZASÓW! Odkryj, które z dreszczowców zaskoczyły publiczność najbardziej – emocje gwarantowane!
Thriller – czy też bardziej swojski dreszczowiec – to niełatwy gatunek. To w samej swojej definicji coś, co ma wprawić nas w zaniepokojenie, wywołać lęk, zabić nasz spokój ducha. To również twór trudny do sklasyfikowania, bo wielce elastyczny, ochoczo łączący się z innymi rodzajami kina. Nie tak prosto wybrać zatem typowych reprezentantów thrillera, a tym bardziej tych najlepszych. Z naszymi czytelnikami okazało się to jednak rzeczą banalnie prostą.
Cieszymy się, że nasze plebiscyty osiągają coraz większą popularność. Po raz kolejny padł pod tym względem rekord, bo tym razem bawiło się z nami prawie cztery tysiące osób! Wspólnie pochyliliśmy się nad blisko stu pięćdziesięcioma tytułami, z których mogliście zagłosować na dziesięć z wyselekcjonowanej listy, bądź dodać do niej własne typy (a tych nie brakowało – od horrorów pokroju Czarownicy, przez Incepcję, To nie jest kraj dla starych ludzi i Fargo, a na Pachnidle skończywszy; trafiła się też jedna „kupa”, w dodatku z literówką). Tak wyklarowała się poniższa, jakże mocna trzydziestka filmów, które określić można mianem pozycji obowiązkowych.
30.
Raport Pelikana
The Pelican Brief, 1993, reż. Alan J. Pakula
Film na podstawie bestsellera Johna Grishama był szczególnie wyczekiwany przez widzów na całym świecie – oto bowiem Julia Roberts powracała do kina po przerwie spowodowanej załamaniem psychicznym. Aktorka przyznawała, że nagły sukces Pretty woman miał dla niej negatywne konsekwencje. Zdecydowanie nie udźwignęła sławy i postanowiła wycofać się z show-biznesu na ponad dwa lata. Gdy wchodziła na plan Raportu Pelikana, nie była nawet pewna, czy potrafi jeszcze grać.
Partnerujący jej Denzel Washington robił wszystko, aby ułatwić jej ten powrót, a dziś jest jednym z jej najlepszych przyjaciół. Chemia między dwójką głównych bohaterów jest chyba największą, ale nie jedyną zaletą filmu Alana J. Pakuli. Ciekawa historia i szybkie tempo sprawiają, że nie chce się odrywać wzroku od ekranu. W kasach kin w 1993 roku zostawiono ponad 200 milionów dolarów. [Karol Barzowski]
29.
Jestem mordercą
2016, reż. Maciej Pieprzyca
Film Macieja Pieprzycy to oparta na prawdziwej historii „wampira z Zagłębia” (skazanego na śmierć w 1977 roku Zdzisława Marchwickiego) opowieść o seryjnym mordercy ze Śląska. Młody śledczy (Mirosław Haniszewski) staje na czele grupy dochodzeniowej powołanej do wyjaśnienia serii brutalnych zabójstw. Walcząc z licznymi przeciwieństwami, w tym z własnymi wątpliwościami, doprowadza do postawienia w stan oskarżenia Wiesława Kalickiego (w tej roli niemal hipnotyzujący Arkadiusz Jakubik).
Pieprzyca, mimo że nie oparł się nostalgicznej pokusie lekkiego wygładzenia realiów PRL-u, stworzył ciekawy, mroczny, trzymający w napięciu film. Film moralizujący, wartościujący, oparty na typowej psychologicznej konfrontacji bohatera i antybohatera, a jednak trzymający w napięciu i momentami zaskakujący. [Agnieszka Stasiowska]
28.
Fatalne zauroczenie
Fatal Attraction, 1987, reż. Adrian Lyne
Stylowy, pełen seksu i erotyzmu mroczny dreszczowiec, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Dan Gallagher, portretowany przez świetnego Michaela Douglasa, jest mężczyzną, o którym można powiedzieć, że ma wszystko – piękną i dobrą żonę, milutką córeczkę i psa, w dodatku jest wziętym nowojorskim prawnikiem. Wszystko zmieni się, gdy pozna demoniczną Alex, która pod burzą loków okaże się skrywać twarz cycatego potwora, istnej wampirzycy XX wieku. W kreowanej przez Glenn Close postaci można bez problemu doszukać się znamion zaburzeń borderline.
Znudzony rodzinną sielanką Dan spędza z Alex kilka upojnych chwil na kuchennym blacie i w windzie, w pogardzie mając „wierność i uczciwość małżeńską”, za co przychodzi mu zapłacić wysoki rachunek. Kobieta jest nie tyle lekko niestabilną emocjonalnie i egzaltowaną histeryczką, ile psychopatką z piekła rodem, która nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. [Patrycja Foszcz, fragment recenzji]
27.
Północ – północny zachód
North by Northwest, 1959, reż. Alfred Hitchcock
Przy North by Northwest Hitchcock zarzucił eksperymenty formalne z długimi ujęciami, koncentrując swój mistrzowski warsztat na bardziej tradycyjnym sposobie obrazowania. Należy jednak pamiętać, że owa „tradycyjność” w przypadku Hitchcocka oznacza tworzenie zasad, będących odtąd żelaznym standardem gatunkowym. Hitchcock swoimi filmami tworzył kanony narracyjne i wizualne, co młodym, nieobeznanym z tego twórczością widzom może wydawać się powielaniem schematów. Ileż to już razy widzieliśmy samotnego bohatera walczącego z całym światem, zdradliwe kobiety na jego drodze, efektowne pościgi w najbardziej nietypowych miejscach czy szarpiący nerwy efekt suspensu, kiedy widz wie o zagrożeniu, o którym nie ma pojęcia ekranowa postać.
Te składniki języka filmowego zostały wymyślone lub doprowadzone do krańcowej perfekcji właśnie przez Hitchcocka. [Adrian Szczypiński, fragment artykułu]
26.
Azyl
Panic Room, 2002, reż. David Fincher
Umówmy się – Azyl nie jest największym dokonaniem w karierze Davida Finchera. Ale nawet obok tych nieco słabszych pozycji w jego filmografii trudno przejść obojętnie. Jak na Finchera, historia jest tu dość prosta. Po rozwodzie 30-kilkuletnia Meg wraz z córką wprowadza się do nowego domu. Na jego wyposażeniu znajduje się tzw. „azyl”, czyli wyjątkowy pokój, w którym można się schować na wypadek włamania. Okazuje się, że trzeba będzie go wykorzystać bardzo szybko. Pech polega na tym, że to, czego szukają napastnicy, znajduje się właśnie w azylu… Wszystko rozgrywa się podczas jednej nocy, a kamera prawie nie wychodzi poza mury budynku, w którym mieszka Meg.
Choć to dość „skromny” thriller, bardzo, ale to bardzo wciąga. A na ekranie pierwszorzędna obsada – zdobywcy Oscarów Jodie Foster, Jared Leto, Forest Whitaker oraz dwunastoletnia Kristen Stewart, jeszcze zanim zaczęła wzdychać do pewnego przystojnego wampira. [Karol Barzowski]
25.
Zawrót głowy
Vertigo, 1958, reż. Alfred Hitchcock
Nie da się ukryć, że Zawrót głowy jest filmem kultowym. Wymienia się go często wśród dzieł, które należy znać, wymienia się go jako jednego z tych najlepszych hitchcocków i wymienia się go jako film, który dostarcza sporo materiału do solidnej analizy pod każdym względem. Hitchcock zadbał bowiem także o odpowiednią dawkę symboliki i dwuznaczności. [Kornelia Farynowska, fragment recenzji]
24.
Pojedynek na szosie
Duel, 1971, reż. Steven Spielberg
W sposób przynależny horrorom, Spielberg potraktował brudną ciężarówkę jak żywego, dyszącego bezsensowną wendettą potwora, usiłującego zgładzić niewinną ofiarę. Kierowca ciężarówki nie posiada twarzy, kilka razy widzimy tylko jego ręce (oraz nogi w kowbojkach). Nie ma mowy o jakiejkolwiek próbie dogadania się prześladowcy z prześladowanym. Niczym Terminator, kierowca ciężarówki ma tylko jeden cel. [Adrian Szczypiński, fragment recenzji]
23.
Maratończyk
Marathon Man, 1976, reż. John Schlesinger
Dustin Hoffman biega i usiłuje poderwać wyższą od niego o głowę Marthe Keller. Roy Scheider po przeżyciu spotkania z krwiożerczym rekinem znów usiłuje utrzymać się przy życiu, co wychodzi mu różnie. A wielki Laurence Olivier gra bad guya, który tak bardzo lubi grzebać innym w zębach, że jego obecność na ekranie momentami przeraża bardziej, niż niejeden żarłacz biały. A w tle mamy jeszcze aferę diamentową, echa Holocaustu, pościgi, strzelaniny i mordobicia oraz jedną z najbardziej emocjonujących łazienkowych scen kinowych. Pierwszorzędny thriller, polecany zresztą przez Polskie Towarzystwo Stomatologiczne. [Jacek Lubiński]
22.
Skóra, w której żyję
La piel que habito, 2011, reż. Pedro Almodóvar
Po obejrzeniu Skóry, w której żyję ciarki mieli nawet ci, którym się wydawało, że widzieli już wszystko. Nie chodzi nawet o samą ideę, na której opiera się scenariusz, ani o to, że w filmie jest dużo scen drastycznych (bo nie ma), ale o to, jak głęboko zarówno reżyser, jak i grający u niego aktorzy weszli pod skórę (nomen omen) swoich bohaterów. [Michał Bleja, fragment recenzji]
21.
Autor widmo
The Ghost Writer aka The Ghost, 2010, reż. Roman Polański
Stopniowanie napięcia, podrzucanie kolejnych elementów układanki dokładających się do obrazu całości to bodaj najmocniejsza strona filmu – reżyser precyzyjnie dozuje widzowi kolejne poszlaki, budując klimat niepewności i narastającego zagrożenia. Polański nie jest reżyserem celującym ani w bombastycznych efektach, ani specjalnie szybkiej narracji – bardziej interesują go bohaterowie niż rwąca do przodu akcja. Tutaj te właśnie cechy jego stylu znalazły doskonałe zastosowanie – akcja i rysunek bohaterów znajdują się w idealnej równowadze, dzięki czemu nie mamy wątpliwości co do psychologicznego prawdopodobieństwa podejmowanych przez nich decyzji. [Edward Kelley, fragment recenzji]
20.
Telefon
Phone Booth, 2002, reż. Joel Schumacher
Telefon to historia Stu Sheparda, który na swoje nieszczęście podnosi słuchawkę dzwoniącego w ulicznej budce telefonu. Po drugiej stronie drutu tkwi psychopata, którego misją dziejową jest, jakże oryginalnie, zbawienie świata. Zaczyna od małych kroczków, czyli od duszy swojej ofiary. Stu, pracujący na co dzień w branży reklamowej, ma we krwi konfabulowanie i korzystanie z drobnych oszustw, żeby osiągnąć cel (a jest nim, między innymi, pozamałżeński romans z aspirującą aktorką) – tym razem jednak standardowe środki nacisku zawodzą. Jego rozmówca grozi mu śmiercią, wrabia go w morderstwo, bawi się jego strachem i reakcjami tłumu na uwięzionego w budce telefonicznej mężczyznę.
Telefon to, wbrew pozorom, film bardzo dynamiczny. Ma na to wpływ zarówno kadrowanie, dość nerwowe w odbiorze (widz momentami obserwuje jednocześnie sytuację na ulicy, na której stoi budka, i coraz bardziej szalone w wyrazie oczy głównego bohatera), jak i całkiem przyzwoita gra Colina Farrella w roli Stu –wraz z upływem czasu, widz coraz mocniej identyfikuje się z zastraszonym uwięzionym, szukając w jego przewinach i reakcjach własnych działań i odczuć. [Agnieszka Stasiowska]
19.
Lokator
Le Locataire, 1976, reż. Roman Polański
Ostatnia część „trylogii apartamentowej” Polańskiego, będąca adaptacją opowiadania Rolanda Topora, podobnie jak Wstręt i Dziecko Rosemary przytłacza niezwykłą ciasnotą. Kamera porusza się głównie wewnątrz małego mieszkania Trelkovsky’ego, koncentrując się jednocześnie na postaci samego bohatera, stopniowo popadającego w paranoję.
Polański konstruuje napięcie dzięki postawieniu widzowi pytania: czy spisek sąsiadów mający na celu doprowadzenie Trelkovsky’ego do szaleństwa i śmierci jest prawdziwy, czy to jedynie urojenie przewrażliwionego protagonisty? Które momenty są autentyczne, a które są wytworem (chorej?) wyobraźni mężczyzny? Stopniowe popadanie w obłęd, utrata własnej tożsamości, rozpad prywatności, niszczenie jednostki przez zbiorowość – reżyser nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi, o czym tak naprawdę opowiada Lokator. Zamiast tego pozwala zanurzyć się w klaustrofobicznej atmosferze nieustannego lęku i przerażających wizji. [Dawid Konieczka]
18.
Frantic
1988, reż. Roman Polański
Rasowy thriller z gwiazdą w roli głównej. Facet przyjeżdża do Paryża ze swą żoną. Melduje się w hotelu, bierze prysznic, wychodzi z łazienki, a tu? Nie ma żony. Zniknęła. Porwali ją, uciekła? Harrison Ford nie wie nic, więc wkurzony idzie na poszukiwanie i zderza się przede wszystkim z francuską biurokracją oraz nielicznymi śladami zaginięcia sugerującymi… Więcej nie ma sensu zdradzać. To świetny film, trzymający w napięciu, zaskakujący, znakomicie zagrany przez Forda, będącego wówczas u szczytu popularności, na który nigdy już nie wrócił (po Gwiezdnych wojnach i pierwszym Indianie Jonesie, ambitniejszym Wybrzeżu Moskitów i Świadku, a tuż przed Pracującą dziewczyną i Ostatnią Krucjatą). 20-milionowy budżet nie zwrócił się w pełni, tym niemniej to udana mieszanka dramatu jednostkowego z klasycznym kinem sensacyjnym. [Rafał Oświeciński]
17.
Osiem milimetrów
8mm, 1999, reż. Joel Schumacher
Kobieta znajduje w sejfie zmarłego męża film, na którym zarejestrowano zabójstwo młodej dziewczyny. Wynajmuje prywatnego detektywa, który ma utwierdzić ją w naiwnym przekonaniu, że podczas kręcenia tego krótkiego dzieła aktorce nic złego się nie stało. Tom Welles podejmuje się zlecenia i wkracza w ohydny światek snuff movies, w którym słowo zboczenie nabiera nowego, złowrogiego wymiaru. Film Joela Schumachera jest brudny, ciemny, mroczny i ohydny. Świadomość, że choćby luźno opierać się może na realiach, wywołuje w widzu prawdziwe dreszcze, tym samym w pełni zasługując na miano thrillera.
Jedynym jasnym punktem tej produkcji jest talent Nicolasa Cage’a, tak rzadko zwłaszcza ostatnimi czasy objawiany, w Ośmiu milimetrach lśniący własnym, nie odbitym światłem. [Agnieszka Stasiowska]
16.
Nagi instynkt
Basic Instinct, 1992, reż. Paul Verhoeven
Rasowy dreszczowiec, w którym erotyczne napięcie – nie polowanie na zabójcę – popycha do przodu fabułę, określa bohaterów. Seks to główny motywator agresywnego Michaela Douglasa, przebiegłej Sharon Stone, uległej Jeanne Tripplehorn. Każde z nich walczy o dominację, co doskonale obrazuje jedna z najsłynniejszych scen w historii kina – tak, chodzi o to, co pokazuje na przesłuchaniu Stone, ale również to, w jaki sposób reagują samce zaangażowane w śledztwo. Podnieceni, spoceni, zafascynowani łatwo ulegają urokowi kobiety bez majtek – ich wyobraźnia działa na wysokich obrotach i z tego powodu popadają w mniejszą lub większą paranoję.
Taki to film – o niebezpiecznych obsesjach, manipulacji popędami seksualnymi. Reżyser, Paul Verhoeven, i Joe Eszterhas, scenarzysta, doskonale to skonstruowali (scenariusz został sprzedany za wówczas rekordowe 3 miliony baksów): co chwilę zacierają ślady, fabuła wypełnia się z każdą minutą dwuznacznymi relacjami między bohaterami. Bezpruderyjny, odważny, fascynujący klasyk Hitchcocka bez Hitchcocka. [Rafał Oświeciński]
15.
Blue Velvet
1986, reż. David Lynch
Blue Velvet jest chwilami naiwne, a nawet infantylne. W innych miejscach przenosi natomiast widza do świata, którego reguły są trudne do zaakceptowania nawet przez dorosłych widzów. To pękniecie jest spowodowane tym, co od premiery filmu będzie napędzać całą twórczość reżysera – zderzeniem dziecięcego sposobu postrzegania świata z obawami, jakie rodzą się w człowieku podczas dorosłego życia. W pewnym sensie Lynch nigdy nie dorósł, na zawsze pozostając dzieckiem, które z zachwytem, ale i z rosnącym lękiem spogląda na ojca, który ginie w lesie w celu odnalezienia kolejnych roślin zainfekowanych przez tajemnicze choroby. [Filip Jałowski, fragment artykułu]
14.
Przylądek strachu
Cape Fear, 1991, reż. Martin Scorsese
Przylądek strachu jest niesłusznie niedoceniany. Jest to klasycznie zbudowany thriller – gatunek rzadko realizowany przez Martina Scorsesego (powrócił do niego dopiero przy Wyspie tajemnic). Jednak w jego ramach reżyser porusza się niezwykle zręcznie: doskonale rozumie jego zasady, wie, jak wprowadzać bohaterów, budować między nimi konflikt i podnosić napięcie. Świadomie używa wielu klisz i schematów rządzących konwencją dreszczowca, czasami wręcz bezpośrednio nawiązuje do pierwszej adaptacji J.
Lee Thompsona z 1962 roku. Film Scorsesego porusza jednak trochę inne struny, inaczej rozkłada akcenty dramaturgiczne, w inny sposób wykorzystuje postaci i analogiczne wydarzenia – na każdej z tych płaszczyzn wygrywa z pierwowzorem. [Maciej Niedźwiedzki, fragment recenzji]
13.
Okno na podwórze
Rear Window, 1954, reż. Alfred Hitchcock
Na kilkadziesiąt lat przed wymyśleniem reality shows, Hitchcock nakręcił film o niebezpieczeństwach wynikających z podglądania. Zrazu niewinne hobby z czasem zamienia się w prawdziwą obsesję, opartą tylko na domniemaniach, przypuszczeniach i coraz dokładniejszej obserwacji. Tę niemal paranoję Hitchcock podkreślił poprzez dość niezwykłe wykorzystanie obrazu i dźwięku. Cały film został nakręcony z perspektywy mieszkania Jeffa, a kamera opuszcza to miejsce tylko na kilka krótkich ujęć, podczas dwóch kulminacji – znalezienia uduszonego psa i w dramatycznej końcówce filmu. [Adrian Szczypiński, fragment artykułu]
12.
Adwokat diabła (Adwokat zbrodni)
Guilty as Sin, 1993, reż. Sidney Lumet
Odnosząca sukcesy mecenas Jennifer Haines (w tej roli eteryczna Rebecca de Mornay) podejmuje się obrony oskarżonego o zabójstwo małżonki Davida Greenhilla (Don Johnson). Na jej decyzję niewątpliwie wpływ ma fakt, że jej klient jest niezwykle atrakcyjnym mężczyzną. To, co do niego czuje, wkrótce jednak zmienia swój charakter, Jennifer coraz silniej bowiem przekonana jest o winie Davida. Za dnia wiernie stoi przy swoim podopiecznym, wieczorami zaś prowadzi przeciwko niemu własne śledztwo, ryzykując życiem. Film Sidneya Lumeta pełny jest klasycznych ujęć ukazujących zagrożenie – samotna kobieta w pustym biurowcu, szpilki spadające podczas szamotaniny z wysokości kilku pięter. Dziś zarówno te ujęcia, jak i gra aktorska de Mornay i Johnsona wydają się nieco sztuczne, przestarzałe. Sam film jednak to klasyk gatunku. [Agnieszka Stasiowska]
11.
Autostopowicz
The Hitcher, 1986, reż. Robert Harmon
Rozgrywający się na styku realizmu i surrealizmu film nieprzypadkowo rozpoczyna się w momencie, gdy zmęczony Jim prawie zasypia za kierownicą, cudem uniknąwszy zderzenia z ciężarówką. Śmierć czai się na chłopaka gdzieś między snem a jawą, niedopowiedzeniem a dosłownością. Harmon bierze dosadność i efektowność kina akcji oraz brutalność i niejednoznaczność horroru, jednocześnie stwarzając poetycki nastrój, odczuwalny nawet wtedy, gdy dwa radiowozy koziołkują w zwolnionym tempie. Wydatnie pomagają mu w tym zapadająca w pamięć nastrojowa muzyka Marka Ishama oraz zdjęcia Johna Seale’a, które sprawiają, że pustynia jest niezwykle ciasnym i nieprzyjemnym miejscem. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]
10.
Ptaki
The Birds, 1963, reż. Alfred Hitchcock
Istnieją horrory, które zapisują się w naszej pamięci jako wyjątkowo obrzydliwe i krwiste; istnieją horrory, które zapisują się w naszej pamięci jako zabawnie obrzydliwe i krwiste; i istnieją horrory, które zapisują się w naszej pamięci jako nieobrzydliwe i niekrwiste, a jednak niepokojące. Do takiego rodzaju horrorów należą PtakiAlfreda Hitchcocka z 1963 roku. Są podszyte strachem i niepokojem, chociaż nie leją się tam hektolitry krwi; uczucie grozy wywołuje w widzu fakt, że historia przedstawiona nam przez brytyjskiego reżysera, mistrza suspensu, mogłaby się wydarzyć naprawdę… i bylibyśmy wobec takiego obrotu wydarzeń bezradni. [Kornelia Farynowska, fragment recenzji]
09.
American Psycho
2000, reż. Mary Harron
To film uciekający znanym konwencjom, pomimo tego, że korzysta z wielu składników typowych dla thrillera. Reżyserka, prowadząc narrację, balansuje na granicy jawy i nierealnego, wyśnionego koszmaru niekiedy utrzymywanego w stylistyce kina gore. Nie sposób odgadnąć, które sekwencje zostały zmyślone przez Patricka Batemana (Christian Bale), a które faktycznie miały miejsce. Ta zwodnicza, subiektywna narracja przypomina choćby tę zastosowaną przez Martina Scorsesego w Królu komedii. Harron prowadzi grę z widzem: wyobraźnia głównego bohater bardzo mocno ingeruje w przebieg zdarzeń, wszystko wydaje się być nieoczywiste i niepewne. [Maciej Niedźwiedzki, fragment analizy]
08.
Gra
The Game, 1997, reż. David Fincher
Pierwotnie Fincher zamierzał nakręcić Grę jeszcze przed Siedem. Z uwagi jednak na fakt, że Brad Pitt był dostępny wcześniej, Fincher zmienił plany i odłożył Grę na później. Bardzo jestem ciekaw, jak potoczyłyby się losy filmu, gdyby została zachowana pierwotna kolejność kręcenia. Bo nie da się ukryć, że mistrzowskie Siedem z miejsca ukształtowało oczekiwania względem kolejnego filmu reżysera. Fincher bardzo wysoko zawiesił sobie poprzeczkę, a ludzie spodziewali się kolejnego arcydzieła. Otrzymali niezwykle precyzyjnie nakręcony, paranoiczny dreszczowiec, wciągający i trzymający w napięciu do samego końca, który dla odmiany nie miał większych ambicji – nie demaskował zła, nie komentował ułomnej moralności człowieka.
Być może dlatego właśnie nie osiągnął takiego rozgłosu. Niesłusznie, ponieważ Gra jest wedle mnie nie mniejszym arcydziełem, lecz zgoła innego formatu. [Jakub Piwoński, fragment recenzji]
07.
Labirynt
Prisoners, 2013, reż. Denis Villeneuve
Gdzieś po upływie półtorej godziny poczułem się równie zagubiony jak bohaterowie filmu, zawieszony pomiędzy nadzieją na szczęśliwy finał (a przynajmniej wyjaśnienie zagadki) a poczuciem beznadziei zionącym z każdego kadru. I podobnie jak Loki, starający się spoić w jedno i utworzyć logiczną całość ze strzępków informacji sugerujących, tak naprawdę, tylko jedno możliwe zakończenie. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]
06.
Szczęki
Jaws, 1975, reż. Steven Spielberg
Porównując Szczęki z późniejszymi dziełami Spielberga, widać przede wszystkim radość z napędzania widzowi strachu, bez jakieś specjalnej troski o polityczną poprawność czy zgodność z tzw. wartościami. Pomimo happy endu, złagodzenia charakterów postaci Hoopera i żony Brody’ego w stosunku do powieści, Spielberg nie cackał się publicznością, jak miał to w zwyczaju w przeważającej większości swoich późniejszych filmów. Szczęki miały straszyć i straszą do dziś, choć oczywiście nie tak mocno, jak w latach 70. Nieprzemijającą wartością tego filmu jest referencyjny sposób budowania napięcia, który może z powodzeniem służyć za gotowy podręcznik dla adeptów reżyserii. [Adrian Szczypiński, fragment artykułu]
05.
Misery
1990, reż. Rob Reiner
Nie ma tu scen niepotrzebnych, zbędnych i nudnych. Scenariusz okazuje się perfekcyjny, łącząc makabrę i odrobinę absurdalnego humoru. Niewiele jest takich filmów, które, dziejąc się w jednym miejscu i to do tego całkiem przeciętnym (w zwykłym niedużym pomieszczeniu z pojedynczym łóżkiem i rozkładanym stolikiem) utrzymują przez cały czas napięcie. W Misery każda scena może się skończyć niespodziewanie – a scen mrożących krew w żyłach, jak ta, gdzie przy akompaniamencie Sonaty księżycowej Beethovena Annie miażdży Paulowi kostki, nie brakuje. [Maciek Kukowski, fragment recenzji]
04.
Psychoza
Psycho, 1960, reż. Alfred Hitchcock
Klimat jest dla mnie główną zaletą tego filmu. Zrealizowany ze skromnym budżetem obraz właściwie usypia czujność widza. Z jednej strony wiemy, że coś złego się święci, z drugiej – stosunkowo wolne tempo akcji, sceny pozbawione dialogów i duża ilość fabularnych detali wciągają w pułapkę. Z początku wydaje się bowiem, że oglądamy niepozorny film o zbrodni i karze. Wydłużona ucieczka Marion z miasta nie zapowiada tego, co ma się wydarzyć. Kolejne sytuacje, niosące ze sobą ryzyko jej zdemaskowania, prowadzą raczej do rozmyślań o odpowiedzialności za swoje czyny, zapłaty za błędy itd.
Hitchcock bardzo udanie mąci i wyprowadza nas w pole. Czarno-biała taśma, użyta ponoć głównie z powodu oszczędności i łatwiejszego odbioru obecnej w filmie krwi, jeszcze wspomaga ten proces – to w końcu taki „zwykły” film i tylko gdzieś głęboko kiełkuje w nas myśl, że coś tam po prostu nie gra. [Karol Barzowski, fragment analizy]
03.
Wyspa tajemnic
Shutter Island, 2010, reż. Martin Scorsese
Oszczędnymi środkami i bez zbędnego szarżowania Martin Scorsese buduje niesamowitą, gęstą, niemal lepką atmosferę zagrożenia. Chociaż fale rozbijają się o skały, a powietrze przenika świeża, morska bryza, jest tak duszno, że każdy krok wydaje się sprawiać kłopoty, jak w sennych koszmarach, kiedy próbujemy uciekać, ale nogi nie chcą oderwać się od ziemi. Łatwo sympatyzować z migreną, nieustannie łupiącą pod czaszką Teddy’ego. Ba, niemal chce mu się wyrwać z ręki papierosa, żeby dym nie pogorszył jeszcze tego upiornego bólu głowy, który współodczuwamy. Drżymy w chłodzie skalistej groty, gdzie po ścianach skapuje wilgoć, błądzimy w cuchnących ciemnościach najgroźniejszego z pawilonów. [Karolina Chymkowska, fragment recenzji]
02.
Siedem
Se7en, 1995, reż. David Fincher
Bardzo prawdopodobne, że Fincherowi udało się wymodelować – jak swego czasu Orwellowi – taki właśnie doskonały, globalny i zastygły obraz Zła, obraz, jakiego w tak czarnej perfekcji nikt od dawna w kinie nie sportretował. Ze Zła rozproszonego i w stanie zaczątkowym reżyser sporządził pomnik, zbudował rzeczywistość bezgranicznego kłamstwa i bezgranicznej przemocy, w której racja leży nie po stronie ofiary, lecz po stronie oprawcy. W tym sensie Siedem to film nieubłagany, z którym nie negocjuje się końcowego rezultatu. [Bartosz Rudnicki, fragment artykułu]
01.
Milczenie owiec
The Silence of the Lambs, 1991, reż. Jonathan Demme
W zasadzie fabułę można zamknąć w dwóch zdaniach: „FBI bezskutecznie szuka mordercy obdzierającego ze skóry swoje ofiary. Początkująca agentka Clarice Starling nawiązuje kontakt z seryjnym mordercą, Hannibalem Lecterem, by z jego pomocą odnaleźć zabójcę”. Uproszczenie jest dosyć bolesne, ponieważ nie mówi nam nic o Lecterze, którego postać jest w filmie najciekawsza i stanowi jeden z jego największych – jeśli nie największy – atutów. [Kornelia Farynowska, fragment recenzji]
Suplement:
Inne tytuły, na jakie głosowaliście, a które uzbierały za mało głosów, to między innymi: Bezsenność (2002), Contratiempo (2016), Czerwony smok (2002), Funny Games (1997), Hannibal (2001), Lęk pierwotny (1996), M – morderca (1931), Memento (2000), Nie oddychaj (2016), Noc myśliwego (1955), Podziemny krąg (1999), Psychopata (1995), Pułapka (2005), Purpurowe rzeki (2000), Rozmowa (1974), Siedem dni w maju (1964), Słaby punkt (2007), Widmo (1955), Zaginiona dziewczyna (2014) i Zniknięcie (1988). Fakt, że nie znalazły się w powyższej trzydziestce, bynajmniej jednak nie umniejsza ich jakości i z nimi też zdecydowanie warto się zapoznać.
