Dawna dziewczyna Bonda kategorycznie o żeńskiej wersji Agenta 007: „Zbyt oburzające”
Gemma Arterton, którą ostatnio mogliśmy oglądać m.in. w filmie The Critic i serialu Funny Woman, w 2008 roku zagrała u boku Daniela Craiga w Quantum of Solace, wcielając się w postać Strawberry Fields. Teraz odniosła się do spekulacji krążących w branży od lat, jakoby po odejściu jej ekranowego partnera, w rolę Bonda miała się wcielić kobieta. W rozmowie z The Times Arterton stwierdziła, że jej zdaniem byłoby to sprzeczne z tradycją serii i rozzłościłoby fanów.
– Czy żeńska wersja Jamesa Bonda nie byłaby tym samym, czym Mary Poppins grana przez mężczyznę? – zapytała retorycznie aktorka. – Mówi się o tym, ale myślę, że ludzie uznaliby to za zbyt oburzające. Czasem trzeba po prostu uszanować tradycję.
Gemma Arterton nie jest jedyną dawną dziewczyną Bonda, która wypowiada się w ten sposób. Choć pomysł, by Bond była kobietą, zrodził się jeszcze przed premierą „Doktora No”, po ponad sześciu dekadach portretowania tej postaci przez mężczyzn, którzy utrwalili bardzo określony wizerunek Agenta 007, większość pytanych odpowiada podobnie. Tego samego zdania co gwiazda Zwyczajnej dziewczyny, są m.in. Ana De Armas, która zagrała z Craigiem w Nie czas umierać oraz Denise Richards, którą oglądaliśmy jako „Bond Girl” u boku Pierce’a Brosnana w Świat to za mało. Również producentka ostatnich filmów franczyzy, Barbara Broccoli, twierdzi, że James Bond musi pozostać mężczyzną.
Wciąż czekamy jeszcze na oficjalne ogłoszenie, kto wcieli się w Agenta 007 w kolejnej odsłonie serii. Obecnie w kontekście następcy Craiga najczęściej pada nazwisko Aarona Taylora Johnsona.