Już przed “Doktorem No” rozważano obsadzenie kobiety w roli Bonda. Była nawet kandydatka
Wciąż czekamy na oficjalne informacje o tym, kto jako kolejny wcieli się w rolę Jamesa Bonda. Po odejściu Daniela Craiga przewinęły się różne opcje – spekulowano też, czy roli Bonda nie przejmie tym razem kobieta. Nie był to pierwszy raz, gdy rozważano taką opcję.
W biografii Iana Fleminga, twórcy Bonda (zatytułowanej Ian Fleming: The Complete Man) Nicholas Shakespeare zdradza, że Gregory Ratoff – późniejszy producent Casino Royale z 1967 roku – myślał nad obsadzeniem w roli 007 kobiety. Miał nawet swój typ.
Od połowy lat 50. zwracano się z propozycją do wielu znanych aktorów. Gregory Ratoff miał pomysł na to, by Bond został zagrany przez kobietę, Susan Hayward. Ian zabawiał się kilkoma możliwościami, od Richarda Burtona (“To byłby najlepszy Bond”), przez Jamesa Stewarta (“Nie miałbym nic przeciwko, gdyby popracował nad akcentem”) do Jamesa Masona (“Być może będziemy musieli się na niego zgodzić”).
Hayward była amerykańską aktorką filmowa, teatralną i telewizyjną, lauretką Oscara za pierwszoplanową rolę w filmie Chcę żyć! (1958). Występowała też m.in. w Moim zwariowanym sercu, Śniegach Kilimandżaro czy Ogrodzie zła. Z wywiadu ze scenarzystą Lorenzem Semple Jr. już w 2012 roku dowiedzieliśmy się, że Ratoff uważał, że Bond to postać niewiarygodna, a nawet “trochę głupia” – stąd pomysł na zmianę Jamesa na Jane.
Ostatecznie jednak postawiono na Seana Connery’ego – co ciekawe, sam Fleeming stwierdził, że aktor nie odpowiada jego wizji Bonda i że “chciałby kogoś eleganckiego”.
Aktualna producentka serii Barbara Broccoli zapowiadała, że Bond zawsze będzie mężczyzną, bo nie ma potrzeby zamieniać męskich postaci na kobiece i lepiej stworzyć coś oryginalnego.
Aktualnie jako faworyt do roli Bonda wskazywany jest Aaron Taylor-Johnson.