Reżyser LEGIONU SAMOBÓJCÓW z frustracją o własnym filmie
Legion samobójców Davida Ayera jest jedną z najgorzej przyjętych odsłon kinowego uniwersum DC. Nie od dziś wiadomo, że produkcja filmu nie była usłana różami, a jego ostateczny kształt różni się od pierwotnie zakładanego – przyczyniło się to choćby do zmarginalizowania roli Jokera w wykonaniu Jareda Leto (co mocno poirytowało aktora, do tego stopnia, że sabotował ponoć realizację Jokera z Joaquinem Phoenixem).
Nie jest też nowością, że finalna wersja Legionu samobójców mocno razi i nie zadowala samego Ayera. Niedawno reżyser po raz kolejny podjął temat w swoim instagramowym poście, gdzie opublikował nieznaną do tej pory fotkę z filmu i napisał:
Filmy są delikatne. Są jak sny, które nawiedzają cię, a potem przed tobą uciekają. Mają swoją własną logikę i prawdę. Czy zmiana kierunku po zakończeniu podróży wciąż oznacza tę samą wyprawę? Kręgosłupem “Legionu samobójców” była podróż Harley. Na wiele sposobów to był film o niej, a jej ucieczka od relacji z Jokerem była ważną emocjonalną nicią historii. Reżyser trzyma w rękach niewidzialny kompas, który przewodzi po każdym ujęciu i występie oraz wskazuje konkretny cel. Jeśli ulega on zmianie, to czy podróż kiedykolwiek się wydarzyła?
Cała ta metafora jasno wskazuje na to, że wizja Ayera na film rozminęła się z tym, co planowało studio Warner Bros. Podobne losy spotkały Zacka Snydera przy Lidze sprawiedliwości – fani reżysera od dwóch lat domagają się premiery tzw. Snyder Cut, zgodnego z tym, co pierwotnie zakładał twórca. Ostatnio ideę tę poparł odtwórca roli Aquamana – Jason Momoa. Czy już wkrótce czeka nas kolejna kampania, mająca na celu wypuszczenie na rynek Legionu samobójców w takim kształcie, jaki zaplanował sobie Ayer?
Tymczasem James Gunn tworzy nową wersję Legionu samobójców, w którym znajdzie się zaledwie kilku członków oryginalnej obsady. Harley Quinn zobaczymy ponadto w Ptakach nocy. Miejmy nadzieję, że przynajmniej te produkcje trafią do kin takie, jak wymarzyli sobie ich twórcy.