Producent SPIDER-MANA wyjaśnia, dlaczego Stan Lee był pierwotnie rozczarowany CGI w filmie. „To tyle?”
Już jutro będziemy obchodzić dwudziestolecie uroczystej premiery Spider-Mana Sama Raimiego, klasyka w dziedzinie ekranizacji komiksów. Widowisko z Tobeyem Maguire’em wciąż cieszy się dużą sympatią widzów.
Z okazji rocznicy „Variety” zorganizowało rozmowę twórców filmu, w tym Raimiego, producentów: Amy Pascal i Aviego Arada oraz scenarzysty Davida Koeppa. W trakcie rozmowy Arad opowiedział o tym, jak Stan Lee (który stworzył Spider-Mana wraz ze Steve’em Ditko), zareagował na prewizualizację efektów komputerowych w filmie, konkretnie na scenę, w której superbohater huśta się na sieci przez miasto. Legendarny twórca komiksów założył, że Arad pokazuje mu już gotowe ujęcia.
Jednym z najwspanialszych momentów było pokazanie Stanowi Lee CGI latającego Spider-Mana. Patrzyłem na niego, był właściwie jak wujek. Wyszeptał mi do ucha: „To tyle?”. Uświadomiłem sobie, że on nie wie, że to prewizualizacja. Taka technologia była dla niego nowością. Był taki rozczarowany! Prawie się rozpłakałem. Powiedziałem: „Stan, świat jeszcze czegoś takiego nie widział.”. „Tak, ale to nie wygląda fajnie”. Odparłem: „Nie martw się, będzie super”. Gdy zobaczył gotową wersję, miał łzy w oczach, bo to było jego dziecko.
Zarówno Maguire, jak i Sam Raimi powrócili do kina superbohaterskiego. Ten pierwszy powtórzył rolę Spider-Mana w zeszłorocznym Spider-Manie: Bez drogi do domu, z kolei Raimi stanął za kamerą Doktora Strange’a w multiwersum obłędu, który trafi na ekrany dokładnie za tydzień.