Jaki aktor zarabia najwięcej dla Netfliksa? Adam Sandler
Lubię Sandlera. Może nie jest wirtuozem amerykańskiej komedii jak nieco starszy kolega Carrey, ale z pewnością flagową twarzą gatunku. Regularnie nominowany do Złotych Malin (w okresie od 1997 do 2016 – kilkanaście razy, to trzecia z kolei osoba, która zgarnęła statuetkę “Najgorszy aktor” rok po roku), gra w kilku filmach rocznie. W najpopularniejszych serwisach i przez krytyków ocenianych raczej nisko, ale… ludzie go uwielbiają.
W Netfliksie to właśnie filmy z Sandlerem “sprzedają się” najlepiej.
Założona przez Sandlera w 1996 Happy Maddison Productions w partnerstwie z Netfliksem wyprodukowała dotąd 3 filmy: The Ridiculous 6, The Do-Over i Sandy Wexler. Wszystkie z Adamem w roli głównej, z jego żoną Jackie Sandler w obsadzie. Netflix potwierdził, że pierwsze dwa tytuły (Sandy Wexler udostępni prawdopodobnie 14 kwietnia), spośród oryginalnych filmów pełnometrażowych, cieszą się w serwisie największą popularnością. Dlatego internetowa wypożyczalnia filmów zaanonsowała, że sfinansuje co najmniej cztery kolejne produkcje z udziałem komedianta.
Adam Sandler to jeden z wiodących aktorów komediowych, a jego filmy są niezwykle popularne wśród naszych subskrybentów z całego świata
– powiedział Ted Sarandos, menedżer ds. zawartości Netfliksa.
Podobne wpisy
Dlaczego tak lubimy Sandlera, aktora średnich lotów? Wkradł się w nasze serca rolami przeciętniaków w filmach, które oglądamy, gdy chcemy się odprężyć. Jego twarz automatycznie kojarzy się z odpoczynkiem, uśmiechem (choć rzadko salwami śmiechu), czasem rodzinnym, bez głębszych rozważań. Potrzebujemy Sandlera wtedy, gdy trzeba odpuścić, zresetować się, nie myśleć (na te okazje polecam Rodzinne rewolucje, obydwie części Dużych dzieci bądź Klik: I robisz, co chcesz). Dlatego, kiedy kryzys już minie, nie powiemy nań złego słowa. Skrytykować tego poczciwego człowieka za role, w których czuje się najlepiej, a do tego nie uważa się za wybitnego aktora? Nie godzi się.
A co zainteresowany odpowiada na zarzuty profesjonalistów?
Nie po to gram w filmach, żeby zadowolić krytyków.
Brzmi uczciwie.