Emma Thompson mówi o tym, czy proces AMBER HEARD i Johnny’ego Deppa zaszkodzi ruchowi #MeToo
W sieci nadal jest głośno po wyroku w sprawie Amber Heard i Johnny’ego Deppa, który pozwał byłą żonę o zniesławienie. Zdecydowano, że będący przedmiotem sporu artykuł z Washington Post istotnie zaszkodził karierze aktora, a Depp wyszedł z procesu zwycięsko.
Wkrótce po wyroku Heard wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że decyzja ławy przysięgłych to cios w stronę kobiet i ruchu #MeToo. W podobnym tonie wypowiedziała się prawniczka aktorki, mówiąc ponadto, że przegrana Heard to wina między innymi mediów społecznościowych, które “demonizowały” aktorkę. Z kolei rzecznik Heard przekazał, że wiadomość, jaka płynie z tego werdyktu do ofiar przemocy domowej to “lękaj się przeciwstawić i głośno o sobie mówić”.
Na temat wyroku wypowiedziała się ostatnio aktorka Emma Thompson, która została zapytana, czy rzeczywiście szkodzi on #MeToo. Oto, co miała do powiedzenia:
Jednym z problemów związanych z tą sprawą jest sława i to, jak inaczej traktowani i postrzegani są sławni ludzie. Ruch #MeToo nie wykolei się z tego powodu, ale żeby przetrwał, wciąż musimy dużo rozmawiać i nie pozwolić na to, by negatywnie wpłynęła na niego sprawa dwóch bardzo, bardzo sławnych ludzi. Taki przypadek nie jest reprezentatywny. Bardzo ważne jest, by pamiętać, że ten ruch – w którym chodzi po prostu o ludzką uprzejmość – nie może zostać nadszarpnięty przez jedną sprawę.
Thompson od lat wspiera ruch #MeToo; w 2019 roku zrezygnowała z udziału w animacji Luck, przy której miał pracować John Lasseter, któremu zarzucono niegdyś wykroczenie o charakterze seksualnym.