WONDER WOMAN – zwiastun i plakat

Na Comic Conie nastąpił wysyp informacji, fotosów i materiałów filmowych z miliarda nadchodzących komiksowych produkcji. Najbardziej za gardło łapie na pewno zaskakująca zapowiedź Ligi Sprawiedliwości, gdzie w ciągu dwóch minut dostajemy więcej humoru niż w poprzednich filmach studia, a dodatkowo w końcu pojawiają się KOLORY. Wygląda na to, że DC diametralnie zmienia styl swojego uniwersum i nie udaje już, że tylko goni Marvela – teraz rzuca się za nim biegiem, niczym Flash.
W parze ze zbiorowiskiem największym herosów Ziemi, troszkę z boku, pojawił się zwiastun filmu Wonder Woman, który w ogólnym rozrachunku wydaje mi się jednak być ważniejszy niż te wesołe harce zespołowe. W nowej erze adaptacji komiksowych, rozpoczętej przez Marvel Studios, filmy drużynowe już od jakiegoś czasu święcą triumfy (Avengers, Strażnicy Galaktyki, zaraz pojawi się Suicide Squad), ale solowy film o superbohaterce? To zupełna nowość. Szkoda trochę, że dzieje się to tak późno (chociaż trend rusza z kopyta, bo Marvel właśnie ogłosił Brie Larson w roli Kapitan Marvel), ale wygląda… naprawdę dobrze.
Opowieść poświęconą w całości potężnej księżniczce Amazonek, Dianie, która po raz pierwszy postawi nogę w ludzkim świecie, osadzono w czasach I wojny światowej. Taka historyczna zabawa dobrze sprawdziła się już w Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie, a długowieczne uwarunkowania życia Wonder Woman idealnie się z tym komponują. Cały czas jednak czuć, że to właśnie ten film powinien pojawić się przed nieszczęsnym Batman v Superman, gdzie urocza Gal Gadot wyskoczyła trochę jak diabeł z pudełka i tylko mignęła na ekranie, a przecież to właśnie jej należało się jak najwyrazistsze przedstawienie.
Trailer filmu Patty Jenkins nie pokazuje szczególnie dużo.
Jest zarysowanie epoki, chwilowe spojrzenie na świat Amazonek (przedstawiony w bardzo bezpiecznym kluczu, przynajmniej wizualnie), trochę (jednak nieuniknionej) podniosłości i ona, Gal Gadot, która prezentuje się w kostiumie naprawdę zjawiskowo oraz ciekawie kontrastuje z szaroburym polem walki (co działało już we wspomnianych przygodach Kapitana Ameryki). I w końcu najważniejsze, tutaj też jest KOLOR, dzięki czemu całość wyraźnie zyskuje energię. Wejście głównej bohaterki w nasyconej błękitem sukni robi wrażenie. Trochę razi nawał slow motion, ale liczę, że to tylko zabawa na potrzeby zwiastuna, a w gotowym filmie każdy pojedynczy cios nie będzie zadawany przez kilkanaście minut.
Cieszy też widoczna chemia w relacji między Kapitanem Kirkiem i Wonder Woman, której wodzirejem (mam nadzieję) będzie Diana. Jeśli całość odejdzie od schematu Gości, gości (zajechanego w pierwszym Thorze), to szykuje się naprawdę niezły, bezpretensjonalny i mający znamiona oryginalności (mając na uwadze dosyć mocno zajechaną konwencję) seans z naturalną pochwałą kobiecości na piedestale. Szczególnie że za scenariusz odpowiadają Allan Heiberg i Geoff Johns, którzy wydali na świat dziesiątki naprawdę dobrych komiksów rozrywkowych. Ten zwiastun nie uleczy świata, ale nastraja pozytywnie. I chyba o to chodzi, bo nie wiem, czy mój organizm zniósłby kolejną dawkę smolistego patosu. Przecież mamy tutaj do czynienia z filmem o super-wojowniczce ubranej w amerykańskie barwy.
A na deser absolutnie śliczny poster, który Gadot wrzuciła na swojego Instagrama: