Hobbit: The Desolation of Smaug – zwiastun
Przedwczoraj klimatyczny plakat, dziś efektowny zwiastun. Kampania promocyjna drugiego „Hobbita” rusza ostro do przodu.
Co tu dużo mówić, zwiastun wygląda świetnie. Dynamiczny, roztaczający klimat przygody, wspaniały wizualnie. Prezentujący masę baśniowych atrakcji, pięknych scenerii oraz nowych postaci (między innymi Evangeline Lilly w roli Tauriel – choć wciąż za wcześnie, by ocenić, czy elfka okaże się niepotrzebnym dodatkiem, czy też lekarstwem na stęchliznę Tolkienowskiej parady siusiaków). Zwiastun powala wizualnie, choć wydawało się, że w tym temacie Jackson już nic więcej nie zdoła pokazać. A jednak wszystko wygląda “mocniej”, “bardziej”. Oczywiście przesycenie barw i widoczna wszędzie gradacja koloru, nadająca całości lekkiej patyny CGI, może niektórych odrzucić, jednak moim zdaniem tego rodzaju łechcący zmysł wzroku przesyt idealnie współgra z baśniowym klimatem przygody fantasy i ładnie kontrastuje z bardziej realistycznymi, pozbawionymi stylizacji obrazami „Władcy pierścieni”.
W swojej recenzji “Niezwykłej podróży” ubolewałem nieco nad decyzją dzielenia opowieści na trzy części i pozbawienia filmów zgrabności oryginału, jednocześnie nie odmawiając Jacksonowi szansy na to, że takie zagranie może opłacić się w przyszłości, o ile tylko dobrze rozda karty. I rzeczywiście – w porównaniu z tym, co zapowiada wypełniony akcją zwiastun najnowszej części, “Nieoczekiwana podróż” wygląda jak rozciągnięty prolog, przystawka przed daniem głównym. Nie sądzę, by kolejny „Hobbit” cierpiał na problemy z tempem, które doskwierały poprzednikowi, i wszystko wskazuje na to, że Jackson dopiero teraz odkryje przed nami swoje najlepsze zabawki.
P.S. Nerdy mogą w końcu odetchnąć – smok wygląda jak smok.