Afflicted

Ręka w górę, kto ma dość filmów w formule Found Footage. No właśnie, las rąk, bo chyba większość widzów męczy już ta konwencja, rozedrgana kamera, a przede wszystkim konieczność akceptowania wciąż od nowa faktu, że bohater / bohaterowie, zamiast walczyć o życie czy zajmować się równie interesującymi czynnościami, decydują się na trzymanie kamery i filmowanie wszystkiego, choćby za cenę życia. W “Afflicted” znów mamy do czynienia z wszędobylską “amatorską” kamerą. Trailer jest znakomicie zmontowany, dawkuje napięcie urywając sceny akcji w kulminacyjnych momentach. W dodatku  zainteresował mnie los głównej postaci, czyli gościa nabierającego nadludzkich umiejętności (rozwalania pięścią ścian nigdy za wiele ;), a szczególnie to, co będzie działo się w trzecim akcie filmu, czyli walka z siłami “porządkowymi”.

Ale mam chyba co do “Afflicted” więcej obaw niż nadziei. Pamiętacie trailer “Kroniki”? Też genialnie dawkował napięcie i robił smak na  widowiskowy, akiropodobny produkt fabularny. Trailer, jak to często bywa, pokazywał najlepsze fragmetny filmu, a produkt finalny zawodził, przede wszystkim w warstwie dramaturgicznej i w kwestii rozwoju bohaterów. Obawiam się zatem, że cały potencjał, jaki ma historia przedstawiona w “Afflicted”, został wyeksploatowany już w zajawce, a film będzie jej rozwleczoną i rozczarowującą wersją. Życzę jednak sobie i wam, żeby tak się nie stało. I żeby kamera była jak najmniej roztrzęsiona, bo ileż to można oglądać biegających bohaterów filmujących to niebo, to ziemię, to ścianę, wszystko, tylko nie środek akcji. Reżyseruje duet Clif Prowse & Derek Lee. Dla obydwu panów jest to debiut w długim metrażu (do tej pory zrealizowali wspólnie cztery krótkometrażówki). Clif Prowse i Derek Lee stoją także za scenariuszem i grają w “Afflicted” dwie główne role. Czyżby nowi Affleck i Damon? Na Oscara bym w tym przypadku nie liczył, ale na dobry film, o ja naiwny, tak.