WOJOWNIK – SEZON DRUGI. Widowiskowy seans przemocy

Jonathan Tropper udowadnia w drugim sezonie Wojownika, że można tworzyć proste fabuły oparte na gatunkowych kliszach, a mimo to realizować wciągającą rozrywkę ze świetnie zarysowanymi charakterami bohaterów.
Przemoc jest zła: o tym wiedzą wszyscy, choć i tak pochłaniają kolejne dzieła popkultury, w których owa przemoc jest fetyszyzowana. Nikt się do tego przyzna, ale widok epickich bitew i widowiskowych choreografii bijatyk pociąga, pobudza emocje oraz karmi zmysł wzroku. Gdzieś w ludzkim wnętrzu, na samym dnie, musi leżeć potrzeba prymitywnej fizycznej transgresji, skoro tak duży odsetek obecnie powstających filmów i seriali dostarcza kolejne przykłady agresywnych zachowań. Może to tylko kwestia zabawy, a może sztuka stała się przestrzenią sublimacji dla ciemnej strony człowieka.
Wielu twórców nie potrafi się przyznać do tego, że są uwiedzeni tego typu estetyką. Najlepiej to widać przy okazji seansu Ptaków Nocy, gdzie karnawał banalnych aktów przemocy został ubrany w kolorowe szaty. Na pewno kadry wyglądały widowiskowo, ale cóż z tego, skoro przekaz był jasny: jedyną odpowiedzią na przemoc jest jeszcze więcej przemocy. Na szczęście są tacy scenarzyści jak Jonathan Tropper, którzy nie ukrywają się za gładkimi słówkami i wyświechtanymi frazesami. Jeżeli Tropper tworzy serial z dużą dawką niepotrzebnej agresji ze strony bohaterów, to nie próbuje ich motywacji argumentować w pokrętny sposób. Kwituje to tylko prostym stwierdzeniem: tacy są ludzie.
Kto oglądał wspaniałe cztery sezony Banshee, ten wie, o co chodzi. W związku z problemami stacji Cinemax wydawało się, że showrunner nie znajdzie dla siebie odpowiedniego miejsca, w którym mógłby dalej realizować swoje krwawe wizje. Jakoś tak się jednak życie potoczyło, że Tropper ponownie dostał propozycję zrealizowania odcinkowej produkcji, tym razem rzekomo na podstawie zapisków Bruce’a Lee, i tak powstał Wojownik, którego drugi sezon można już w całości oglądać na platformie HBO GO. Następne 10 odcinków jest konsekwentną kontynuacją wydarzeń i estetyki zaprezentowanej przy okazji pierwszego sezonu, co można poczytywać jako wadę, gdyby nie to, że takich produkcji prawie w ogóle się obecnie nie tworzy.
Akcja nadal toczy się w San Francisco drugiej połowy XIX wieku, mieście rozrywanym przez skorumpowanych polityków i chińskie tongi rozszerzające swoje wpływy często poza granicami prawa. Gdy jeszcze doda się do tego zaciekle walczących o pracę Irlandczyków, to powstanie kulturowy tygiel, w którym nikt nie może czuć się bezpiecznie. Są jednak jednostki poruszające się w owym labiryncie sprzecznych interesów jak ryba w wodzie – takim bohaterem jest Ah Sahm (Andrew Koji), przyjezdny z Państwa Środka, siłą mięśni torujący sobie drogę na szczyt. W drugim sezonie jest już blisko syna szefa jednej z tong, za przeciwniczkę obrał sobie wcześniej przybyłą do Ameryki siostrę, dlatego też lawiruje między różnymi postaciami, byle tylko doprowadzić do wyniszczającej wojny. To podpuszcza syna przeciwko ojcu, to zaprasza do bitki najsilniejszego z Irlandczyków, to wspiera (w charakterystyczny dla siebie sposób) właścicielkę fabryki walczącą nie tylko z innymi bandziorami, ale także z wszechobecnym seksizmem.
Podobne wpisy
Uwielbiam te seriale, w których jedna płeć nie jest nadmiernie pompowana kosztem drugiej. Innymi słowy, cenię równość wprowadzaną w sprawiedliwy, niejednostronny sposób. Przykładem takiej produkcji jest Wojownik, gdzie obok szalonych zabijaków istnieją niezwykle silne kobiece bohaterki, które także próbują dotrzeć na szczyt gangsterskiego półświatka. Choć często relacje damsko-męskie są naznaczone niesprawiedliwym traktowaniem (co Tropper z całą stanowczością piętnuje), to kobiety różnymi drogami i tak dostają to, o co walczą. Podobną taktykę obrał serial Piraci stacji Starz, gdzie na równorzędnych zasadach funkcjonowały silne męskie i silne żeńskie jednostki. Porzucenie programowego pokazywania emancypacji na rzecz psychologicznego uwiarygodnienia decyzji podejmowanych przez protagonistów ewidentnie wyszło propozycji stacji Cinemax na dobre.
Oczywiście nie można zapominać o najważniejszym – w Wojowniku liczy się mordobicie, więc żądni wrażeń widzowie znowu dostaną to, po co przyszli. Widowiskowe choreografie walk przy wykorzystaniu pięści, noży, mieczy i przedmiotów użytku codziennego przyprawiają o szybsze bicie serca. Krew leje się strumieniami, słychać trzask pękających kości i wybijanych zębów, a to wszystko jeszcze jest skąpane w mrocznej kolorystyce, co tylko nadaje charakteru kolejnym scenom.
Nie ma co ukrywać: Wojownik nie jest serialem wzbogacającym duszę czy otwierającym przed widzem nowe przestrzenie intelektualne. Wobec tej produkcji można użyć banalnego zwrotu „to się dobrze ogląda”, bo właśnie takie podniety oferuje w swoim scenariuszu Jonathan Tropper: zwroty akcji, cieszące oko obrazy, ważną, lecz nienachalnie podaną tematykę. Kto szuka dobrze zrealizowanej rozrywki, ten szybko powinien nadrobić drugi sezon historii o wojowniku, który pięściami wprowadza nowe porządki w zdemolowanym moralnie mieście San Francisco.