PLEASE, COME BACK! Aktorzy, za którymi tęsknimy
Trwa okres wielkich powrotów. W zeszłym roku w Bridget Jones 3 po latach przerwy mogliśmy oglądać Renée Zellweger. Z emerytury powrócił Warren Beatty, występując w reżyserowanym przez samego siebie Rules Don’t Apply. Niedługo w polskich kinach będziemy mogli oglądać Babskie wakacje z udziałem zapomnianej Goldie Hawn, a zapowiedziane są też nowe projekty Jacka Nicholsona oraz Daniela Day Lewisa (oj, jego przerwa też się niebezpiecznie przedłużała…).
Są też jednak tacy aktorzy, których długo nie mogliśmy oglądać na ekranie, a jednak nie chcą wracać. Część z nich jest na zasłużonej emeryturze i oczywiście trzeba uszanować ich decyzję, ale naprawdę szkoda, że kinomani z całego świata nie mają okazji podziwiać ich kolejnych ról (zwłaszcza szkoda tych, którzy pożegnali się filmem niegodnym ich talentu). Część z nich postanowiła zrobić sobie przerwę od aktorstwa, a potem stwierdzili, że życie z dala od show biznesu jest całkiem przyjemne. Część narzeka, że nie otrzymuje ciekawych propozycji. Łączy ich jedno – bardzo za nimi tęsknimy.
Rick Moranis
Moranisa kojarzymy jako gwiazdora komedii lat osiemdziesiątych. Od 1997 roku nie mogliśmy go jednak oglądać na ekranie. Kilka lat wcześniej żona aktora zmarła, a on postanowił poświęcić się wychowaniu dzieci. To miała być jedynie przerwa, ale przedłużała się, aż w końcu aktor stwierdził, że tak naprawdę nie tęskni za kinem. Nie zgodził się nawet na epizod w nowej wersji Pogromców duchów. Choć wciąż podkreśla, że nie jest na emeryturze i może kiedyś zdecyduje się na powrót, propozycje, które otrzymuje, są coraz mniej interesujące. Często natomiast pracuje głosem.
Meg Ryan
O swoistym upadku królowej komedii romantycznych mówi się w mediach sporo. Meg Ryan była jedną z najpopularniejszych aktorek Hollywood, dziś właściwie zniknęła. To naprawdę smutna historia, w której duży wpływ na taki, a nie inny rozwój wydarzeń, miała skłonność Meg do operacji plastycznych. Aktorka nie poradziła sobie z upływem czasu i, chcąc zatrzymać czas, zrobiła sobie wielką krzywdę – tylko w niewielkim stopniu przypomina siebie sprzed lat. Próbowała wrócić w zeszłym roku wyreżyserowanym przez siebie filmem Ithaca (zagrała tam też małą rólkę), ale zgodnie uznano go za klapę. W amerykańskich kinach pojawił się w bardzo małej liczbie kopii, poza USA właściwie nie można go zobaczyć. Ostatnia poważniejsza produkcja z Ryan to Kobiety z 2008 roku. Szkoda, bo po Tatuażu Jane Campion wydawało się, że aktorka płynnie przejdzie do innego typu ról.
Debra Winger