ZWYCIĘSKIE LOSY JERRY’EGO I MARGE. O emerytach, którzy oszukali wielką loterię

Davida Frankla trudno uznać za czołowego reżysera Hollywood, ale nie można odmówić mu intuicji do chwytliwych historii. Bezsprzecznie najsłynniejszym tytułem z jego filmografii jest Diabeł ubiera się u Prady (2006), ale Marley i Ja (2008), Dwoje do poprawki (2012) czy Masz talent (2013) to także tytuły, które mają swoich zwolenników. Nie dziwi więc, że i jego najnowsze dzieło – Zwycięskie losy Jerry’ego i Marge, dostępne w Polsce za sprawą debiutu platformy SkyShowtime, jest propozycją, która spotyka się z powszechną sympatią.
Frankel nie jest może wybitnym specjalistą od dramaturgii, ale zna się na feel good movies i historiach o underdogach (czy istnieje polski zamiennik tego słowa??). Jego najnowszy film wpisuje się w obie te kategorie, gdyż opowiada inspirującą historię pary emerytów, którzy po 46 latach małżeństwa znajdują wreszcie zajęcie, które ekscytuje ich oboje – wygrywanie na loterii. Jerry Selbee (Bryan Cranston), pracujący przez 25 lat w fabryce Kellogg’s i doskonale znający się na liczbach, znajduje sposób, by osiągać łatwe wygrane w jednej z wielu amerykańskich loterii. Z początku nie chce mówić o tym swojej żonie Marge (Annette Bening), ale gdy rosną szanse na spory zysk, postanawia wtajemniczyć małżonkę, a także wielu swoich sąsiadów z miasteczka Evart w stanie Michigan. Wkrótce udaje im się założyć fundusz, dzięki któremu miasteczko odżywa po latach stagnacji. Żeby jednak nie było tak kolorowo, Jerry i Marge wkrótce będą musieli skonfrontować się z inną, zgoła odmienną grupą graczy, którzy spróbują wyeliminować parę emerytów z prowincji, by zagarnąć całą wygraną tylko dla siebie.
Zwycięskie losy Jerry’ego i Marge to historia, która zaraża pozytywną energią płynącą przede wszystkim ze szlachetnych pobudek, jakimi kierują się państwo Selbee. Żyją w skromnym miasteczku w Michigan i jedyne, czego pragną, to by ich ukochane Evart odzyskało dawny blask, przywracając jednocześnie nadzieję ich sąsiadom. Niejako przy okazji Jerry i Marge ożywiają także swoje skostniałe nieco małżeństwo – on po przejściu na emeryturę nie może sobie znaleźć miejsca, ona ma ochotę poczuć jeszcze w życiu adrenalinę. Gdy Jerry informuje żonę o swoim odrobinę szalonym planie, Marge odpowiada: „Zróbmy to. Napadłabym na bank, byle mieć z tobą o czym rozmawiać!” i cytat ten idealnie podsumowuje to, jak ważnym wydarzeniem w życiu dwojga emerytów staje się loteria Winfall. Państwo Selbee nie gromadzili majątku, by opływać w luksusy i chwalić się nowym statusem ze znajomymi – robili to, by pomóc swojej małej ojczyźnie, a także dlatego, że traktowali to jako wspaniałą przygodę, którą oboje tak bardzo chcieli przeżyć.
Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałby Walter White, gdyby nie poznał Jessego Pinkmana i nie zaczął produkować narkotyków, Zwycięskie losy Jerry’ego i Marge dadzą wam odpowiedź na to pytanie. W alternatywnej wersji Breaking Bad White mógłby wyglądać właśnie jak Jerry Selbee – grzeczny, nieco nudnawy nerd ze smykałką do liczenia. Tyle że późniejszy Heisenberg nie znalazł sposobu na legalny zarobek, zaś jeden z dwojga głównych bohaterów filmu Frankela już tak – i choćby za to należy mu się ogromny szacunek. Zwycięskie losy Jerry’ego i Marge to idealna propozycja dla szukających filmowego ukojenia – da wam dużo pozytywnej energii i wiary w ludzi. Poza tym przezabawną rolę ma tu Rainn Wilson, znany jako Dwight K. Schrute z amerykańskiej wersji Biura, a to bez wątpienia przemówi do tysięcy fanów tego kultowego serialu.
Choć historia Jerry’ego i Marge Selbee raczej nie pobije rekordów popularności, to może być jedną z tych „ukrytych perełek”, w poszukiwaniu których większość z nas przeczesuje zasoby platform streamingowych. I mimo że SkyShowtime oferuje mnóstwo znanych i jakościowych filmów, Zwycięskie losy Jerry’ego i Marge były pierwszym tytułem, po jaki sięgnąłem na tej platformie – a to już chyba o czymś świadczy, prawda?