DEMI LOVATO: DANCING WITH THE DEVIL. Usprawiedliwianie gwiazdy

W dniu 19 maja 2021 roku Demi Lovato ogłosili na Twitterze, że są osobą niebinarną i od dziś będzie używać wobec siebie zaimków „they/them” (pol. „oni, one / ich”). Choć ten tekst powstał jeszcze przed ogłoszeniem Demi Lovato, z czystego szacunku postanowiliśmy przeredagować go tak, by był zgodny z życzeniem artystki.
SXSW 2021
W lipcu 2018 roku światem muzyki pop zatrzęsła wiadomość o tym, że Demi Lovato, jedna z wielu showbiznesowych ulubienic Ameryki, przedawkowali narkotyki. Lekarze walczyli o ich życie – i wygrali, choć powrót Demi na scenę zajął aż półtora roku. Dancing with the Devil to czteroodcinkowa produkcja dokumentalna YouTube Originals, która opowiada o najtrudniejszych chwilach w życiu Lovato, ale robi to w dość nieoczekiwany sposób.
Kiedy chcesz opowiedzieć o sławnej osobie, która przeszła przez coś trudnego i bolesnego, masz dwa wyjścia: możesz dotrzeć jedynie do jej bliższych i dalszych znajomych, rodziny i przyjaciół i spróbować stworzyć obraz tych wydarzeń tylko na podstawie ich relacji albo możesz zaprosić też samą zainteresowaną. Dancing with the Devil to produkcja, która powstała niejako z inicjatywy samych Demi Lovato – trochę jako follow-up dla dokumentu Simply Complicated z 2017 roku, a trochę jako forma przejęcia władzy nad tym, co pojawiało się w opinii publicznej na temat Lovato w ostatnich latach. Wyreżyserowany przez Michaela D. Ratnera serial dokumentalny, prezentowany w formie pełnometrażowego filmu podczas festiwalu South by Southwest 2021, należy potraktować właśnie jako okazję dla Demi, by opowiedzieć o swoich potknięciach w taki sposób, w jaki chcieliby, aby postrzegali ich ich fani.
Gdy spojrzymy na Dancing with the Devil właśnie w taki sposób, będziemy w stanie przymknąć oko na wiele rzeczy. Oglądając ten odcinkowy reportaż, dość szybko zdajemy sobie sprawę, że rzetelny dokumentalizm nie był tu najważniejszy – Demi Lovato od początku kreują się tutaj na potęgę, cały czas ma się wrażenie, jakby nie tylko każde słowo, ale i gest czy westchnienie były tu zaplanowane i wyreżyserowane. Być może wcale tak nie było – Ratner w końcu nie jest aż takim wirtuozem reżyserii – ale jeśli w produkcjach dokumentalnych poszukujecie autentyzmu, to Dancing with the Devil z pewnością waszych potrzeb nie zaspokoi. Paradoksalnie jednak ta nieautentyczność dotyczy tylko formy, pewnej maniery w przekazywaniu treści, bo gdy już Demi zaczynają zwierzać się widzowi, mamy wrażenie, że – mówiąc kolokwialnie – “nie ściemniają”. Tym bardziej, gdy przyznają się do tego, że pomimo wielomiesięcznych odwyków… wcale nie utrzymują trzeźwości.
Ci, którzy śledzą profil Demi Lovato na Instagramie, być może natknęli się w kwietniu na ich zdjęcie z przyrządem do palenia marihuany. To był 20 kwietnia, czyli w kręgach zwolenników konopi słynne “420”, a Lovato, o których dokument wyemitowano raptem kilka tygodni wcześniej, “świętowali” na haju. Gesty takie jak ten podważają zatem zasadność powstawania produkcji takich jak Dancing with the Devil – jeżeli bowiem w życiu Demi niewiele się zmieniło, jeżeli wciąż sięgają po narkotyki, a spotkanie ze śmiercią niczego ich nie nauczyło, jaki morał płynie z tego dokumentu? Serial Ratnera na pewno sporo da fanom Lovato – poznają wiele szczegółów z życia swojej idolki, łącznie z “brudami” z pierwszej ręki, ale co wyciągną dla siebie młodzi ludzie, którzy być może sami mają problemy z używkami? Dancing with the Devil zdaje się kreować przekaz: “jeśli uda ci się kontrolować uzależnienie, nie musisz dochowywać trzeźwości” i choć Demi bardzo wyraźnie mówią o tym, że to “nie dla wszystkich”, trudno nie uznać tego dokumentu za szkodliwy.
Trudno jednoznacznie ocenić, jaki cel przyświecał Demi Lovato podczas powstawania tego dokumentu. Być może chcieli się wytłumaczyć, zapobiec istnieniu plotek i teorii spiskowych, a może to po prostu czteroodcinkowe usprawiedliwienie dla wciąż trwającego uzależnienia? Dancing with the Devil pozostawia widza z bardzo mieszanymi uczuciami – żyjący w showbiznesie od wielu lat Demi z pewnością przeszli wiele i łatwo jest im współczuć, ale ich obecna postawa jest moralnie niejednoznaczna i wydaje się formą eskapizmu. Czy taki właśnie miał być przekaz tej produkcji? Jeśli tak, może lepiej byłoby, gdyby wcale nie powstała…