Winston Duke opowiada, jak brak CHADWICKA BOSEMANA odznaczał się na planie sequela “Czarnej Pantery”
Jeszcze w tym roku na ekrany trafi kontynuacja Czarnej Pantery, która zatytułowana została Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu. Tytułowym bohaterem był w dotychczasowych filmach MCU T’Challa grany przez Chadwicka Bosemana, który zmarł w sierpniu 2020 roku po kilkuletniej walce z rakiem. Twórcy postanowili nie obsadzać w tej roli nowego aktora – z trailera pokazanego w weekend na Comic Conie wynika, że także T’Challa umarł pomiędzy filmami.
Na temat braku Bosemana wypowiedział się Winston Duke, który w MCU wciela się w M’Baku.
Brak fizycznej obecności Chadwicka na planie był rażący i bardzo się odznaczał. [Chadwick ]nie potrzebował dużo uwagi i nie zajmował wiele miejsca, ale mimo to był bardzo obecny, a jego aura nie miała granic. Była wszędzie. Brak takiej osoby był olbrzymią dziurą. Będę szczery, na planie byliśmy w żałobie.
O Bosemanie mówił też reżyser Ryan Coogler, zapowiadając zwiastun.
[Gdy byliśmy tu kilka lat temu] był obok mnie, bardzo podekscytowany. Złapał mnie za ramię i cały czas je ściskał. Obiecuję wam, że teraz też czuję na sobie jego rękę.
Kilka tygodni Letitia Wright – która wciela się w siostrę T’Challi, Shuri – opowiedziała o tym, w jaki sposób twórcy kontynuacji uczcili zmarłego aktora.
Uhonorowaliśmy jego pamięć poprzez całkowite zaangażowanie się w historię, którą rozpoczął i po której pozostawił dziedzictwo. Każdego dnia na planie pracowaliśmy ciężko, bez względu na okoliczności. A te bywały niełatwe! Trafiliśmy na wiele trudnych sytuacji, ale wyszliśmy z tego jako drużyna i włożyliśmy w ten film całych siebie. Nie mogę się doczekać, aż go obejrzycie.
Premiera filmu Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu zaplanowana jest na 11 listopada tego roku. W filmie bohaterowie mają bronić Wakandy przed innymi siłami, które pojawiają się po śmierci T’Challi.