Uwaga na spoilery z czwartego sezonu „Stranger Things”!
W czwartym sezonie Stranger Things jego twórcy – bracia Duffer – wprowadzili kolejne nowe postaci. Na pierwszy plan wybił się Eddie Munson (Joseph Quinn), ale sympatię widzów zdobyła też Chrissy zagrana przez Grace Van Dien. W pierwszym odcinku sezonu bohaterowie doczekali się nawet wspólnej sceny, która spotkała się z ciepłym przyjęciem fanów. Niestety, niedługo później Chrissy została brutalnie zabita przez Vecnę, głównego antagonistę sezonu.
Okazuje się, że decyzji o zabiciu bohaterki granej przez Van Dien żałują sami Dufferowie. W rozmowie z TVLine mówili:
Zawsze mamy momenty, w których nachodzi nas refleksja „co myśmy narobili?”. Nakręciliśmy scenę „handlu narkotykami” w lesie dość późno – na tyle, że śmierć Chrissy w przyczepie Munsonów została zrealizowana już wcześniej. Okazało się, że scena wyszła pięknie, w czym tak bardzo pomogli Joe i Grace. Mieliśmy szczęście kręcić tę scenę dwoma kamerami i rejestrować ich reakcje jednocześnie. Joe sporo improwizował, a my mogliśmy łapać niesamowite reakcje Grace.
Twórcy przyznają, że nie pierwszy raz żałują zabicia któregoś z bohaterów – podobnie było w przypadku Boba z drugiego sezonu, w którego wcielał się Sean Astin. Matt Duffer przyznaje, że śmierci Boba nie chcieli ostatecznie ani oni, ani sam Astin, ani Winona Ryder. Dufferowie są jednak pełni nadziei, że uda im się jeszcze zrealizować jakiś projekt zarówno z Astinem, jak i z Van Dien.
Finałowe odcinki 4. sezonu Stranger Things zostaną pokazane 1 lipca.