SEAN PENN rozważał dołączenie do walki zbrojnej z Rosjanami. “Zastanawiasz się, który to wiek”
Gdy rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę, na miejscu znajdował się Sean Penn, który tworzył dokumentalny na ten temat. Po kilku dniach pobytu w atakowanym kraju, Penn udał się na polską granicę.
Przypomnijmy, że Penn rozpoczął przygotowania jeszcze w listopadzie zeszłego roku, gdy pojawiły się informacje, że rosyjskie wojska zmierzają w stronę Ukrainy i rozpoczęły się spekulacje o inwazji. Aktor nakręcił wówczas pierwsze fragmenty filmu, opublikowane później przez oddział prasowy tamtejszej armii. Później Penn powrócił do Ukrainy. Będąc na miejscu, odwiedził Kancelarię Prezydenta, rozmawiał z wicepremier Iryną Vereschuk i przeprowadzał wywiady z dziennikarzami i członkami armii. Penn na polską granicę przybył pieszo, po tym, jak zostawił samochód na poboczu. Założona przez aktora fundacja Community Organized Relief Effort od początku inwazji pracuje na rzecz Ukrainy, w tym wspomaga finansowo i zaopatruje uchodźców w wodę i zestawy higieniczne.
W nowej rozmowie z Hollywood Authentic, Penn przyznał, że rozważał dołączenie także do zbrojnej walki.
Jedyny powodem, dla którego mógłbym dłużej zostać w Ukrainie byłoby złapanie za broń. Zapewne bez kamizelki kuloodpornej, bo jako osoba z zewnątrz wolałbym ją dać cywilom lub walczącym mającym więcej umiejętności niż ja, ewentualnie młodszym ode mnie czy kobietom. Tego mi brakuje, ale jeśli było się w Ukrainie, dołączenie do walki musiało przemknąć przez głowę. Zastanawiasz się, który to wiek. Jednego dnia jestem na stacji benzynowej w Brentwood, a teraz myślę o walce zbrojnej z Rosją? Co się, ku*wa, dzieje?
Penn dodał, że planuje powrócić do Ukrainy i skończyć swój dokument, ale dopiero wtedy, gdy wojna się uspokoi, żeby nie być dodatkowym brzemieniem dla ukraińskiego rządu, który mierzy się z oblężeniem.
Przed Oscarami Penn głośno apelował, by zaprosić do wystąpienia prezydenta Zełenskiego – zapowiedział, że jeśli to nie dojdzie do skutku, przetopi swoje własne statuetki. Na ten moment nie wiadomo, czy rzeczywiście je zniszczył.