PAUL VERHOEVEN uważa, że w filmach brakuje dziś scen erotycznych. “W Bondach zawsze był seks!”
Do kin w Wielkiej Brytanii trafia Benedetta, kontrowersyjny film w reżyserii Paula Verhoevena, który ma na koncie również m.in. Nagi instynkt i Showgirls. Przy okazji rozmowy o swoim dziele, reżyser wyjawił, jaki problem widzi we współczesnym Hollywood – w nowych produkcjach pokazuje się za mało seksu.
Verhoeven stwierdził:
Seks to esencja istnienia. Bez niego gatunki nie przetrwają. Dlaczego więc jest takim sekretem? To nowy rodzaj czystości.
Według reżysera, to “ewangelickie myślenie ostatnich dekad” i sugerowanie, że seksualność musi być ukierunkowana na rodzinę w modelu mężczyzna, kobieta, dziecko, sprawiło, że nie powstają już mocniejsze filmy.
Seksualność została usunięta z filmów. W latach 70. można było o tym mówić, ale teraz takie filmy nie są już możliwe. Trudno byłoby nakręcić “Showgirls” czy “Nagi instynkt”.
Verhoeven uważa, że Hollywood skupia się teraz na wysokobudżetowych blockbusterach, w których chodzi o wybuchy i zderzenia, ale nie ma w nich drugiego drugiego dna. Jako przykład twórca podał filmy Marvela i o Bondzie. Verhoeven rozwinął nieco temat serii o 007, ubolewając, że współcześnie także brakuje w nich seksu (“W Bondach zawsze był seks! Nie pokazywali piersi, ale uprawiali seks”). Reżyser przyznał też, że podobało mu się Casino Royale, lecz nie Nie czas umierać i że wróciłby do przyziemności bliższej filmowi z 2006 roku.
Benedetta Verhoevena wzbudziła kontrowersje z powodu scen uznanych za obrazoburcze, wśród których znalazła się m.in. masturbacja krucyfiksem.