Millie Bobby Brown nie żałuje, że “Stranger Things” się kończy. “Nazywano mnie idiotką”
Zbliżający się koniec Stranger Things smuci fanów, ale wygląda na to, że nieszczególnie martwi największą gwiazdę serialu – Millie Bobby Brown. Aktorka opowiedziała o tym w nowym wywiadzie (udzielonym przed strajkiem).
Brown stwierdziła:
Gdy jesteś gotowy, mówisz sobie, że czas to zrobić, odhaczyć ostatni rok i spadać. Praca na planie “Stranger Things” zajmuje dużo czasu i sprawia, że nie mogę opowiadać historii, którymi się pasjonuję. Jestem gotowa, by powiedzieć “dziękuję, do widzenia”.
Aktorka zaznaczyła przy tym, że udział w Stranger Things pomógł jej w staniu się lepszą w swoich fachu i że nawet, gdy serial się skończył, wciąż będzie mogła widywać się z kolegami z planu. To nie pierwszy raz, gdy Brown wyraża gotować do zakończenia pracy na planie – już w sierpniu mówiła o tym, że pomimo wdzięczności, jest gotowa by tworzyć własne opowieści i żyć swoim życiem. W nowym wywiadzie aktorka dodała jeszcze, że gdy miała 13 lat, czytała o sobie, że jest “rozpuszczoną idiotką” w reakcji na jej sposób bycia w rozmowach z dziennikarzami, między innymi wchodzenie w słowo kolegom z planu hitu Netflixa.
Dzieciaki tak robią. Karano mnie po prostu za to, że jestem głośno. Trudno się to słyszy, mając 13 lat. Nie chciałam się więcej odzywać. Podczas wywiadów siedziałam później cicho, chociaż miałam chęć się odezwać.
Brown ma teraz chęć stawania w obronie innych młodych aktorów w przyszłości, aby nie doświadczali takiego traktowania.