Medytacja i szaleństwo czyli nowy horror Gore’a Verbinskiego
Coś złego dzieje się w tych krótkich, ascetycznych viralach. A przecież nie dzieje się nic. Praktycznie niezmienne kadry wprawiają w stan tylko pozornie przyjemnej i odprężającej medytacji. Spokojny głos z wyraźnym niemieckim akcentem każe nam rozluźnić się, zamknąć oczy, wdychać i wydychać powietrze, lecz równocześnie chce, abyśmy wyobrazili sobie pogrzebanie żywcem lub utonięcie. Sposób, w jaki mówi o wodzie zalewającej nasze płuca, o ziemi przygniatającej całe ciało oraz o spadaniu i niechybnej śmierci burzy spokój widza, a wraz z narastającymi, wysokimi dźwiękami budzi niepokój, a nawet strach. Jak bowiem wytłumaczyć to nawoływanie do samobójstwa? Dlaczego przybrało to formę hipnotycznego wręcz filmu, którego forma świadczy przecież o chęci pomocy pacjentowi? Czyżby pożegnanie się z życiem rzeczywiście było lekiem na całe zło?
Zaskakująca to promocja nowego horroru Gore Verbinskiego, A Cure for Wellness, w którym ambitny pracownik pewnej firmy zostaje wysłany do tajemniczego ośrodka w Alpach, aby odnaleźć swojego szefa. Tego w viralach nie ma, lecz na ich podstawie można się domyśleć, jaką kurację serwują swoim gościom właściciele i pracownicy medycznej placówki. Najnowsza propozycja reżysera amerykańskiej wersji Kręgu ma w sobie dużo enigmatycznej świeżości oraz obiecujący punkt wyjścia. A dopiero co wypuszczony zwiastun obiecuje kino stylowe, dopieszczone wizualnie i wielce niepokojące, w którym słychać przede wszystkim echa Lśnienia – bohater odcięty od świata, nałożenie się na siebie teraźniejszości z przeszłością, szaleństwo.
Jeśli ktoś nie chce sobie za dużo zdradzić, niech poprzestanie na terapeutycznych zajawkach i nie ogląda trailera. Ten, siłą rzeczy, jest bardziej dosłowny i szczegółowy, choć obiecuje wielce oryginalny i wystawny horror. Taki, po którym wszelkie kuracje i wypoczynek w górach będą nam się kojarzyć z koszmarnym snem. W rolach głównych Dane DeHaan, Jason Isaacs oraz Mia Goth. Premiera w lutym.