Egzorcysta z 1973 roku to film powszechnie uznawany za jedno z najdoskonalszych osiągnięć kina grozy. Film zmarłego niedawno Williama Friedkina opowiadał historię dziewczynki opętanej przez demona, nad którą egzorcyzmy miał przeprowadzić ksiądz grany przez Maxa von Sydowa. Produkcja doczekała się dwóch sequeli oraz prequeli, powstał też serial, który utrzymał się na antenie przez dwa sezony.
W piątek zadebiutuje nowy film z serii Egzorcysta, wyprodukowany przez Blumhouse. Wyznawca będący początkiem nowej trylogii. Leslie Odom Jr. wciela się w nim w ojca, który próbuje znaleźć ratunek dla swojego opętanego dziecka. Bohater zasięga pomocy Chris MacNeil, znanej z oryginalnego filmu Friedkina (w tej roli ponownie Ellen Burstyn). Produkcję wyreżyserował David Gordon Green, który jest odpowiedzialny za ostatnią odsłonę serii Halloween.
Do sieci trafiły już recenzje Wyznawcy i niestety wygląda na to, że film jest porażką. Krytycy piszą, że horrorowi brakuje serca i duszy, przez co nudzi i nie trzyma w napięciu, co przy takiej tematyce jest niewybaczalne. Film nie straszy i nie może poszczycić się dobrą atmosferą – jeden z krytyków określił go nawet jako najmniej interesującą odsłonę serii, inny stwierdził, że Green zepsuł nawet scenę egzorcyzmów, która powinna wyróżniać produkcję. Kolejny krytyk uznał, że Wyznawca byłby dużo lepszym filmem, gdyby nie musiał uwzględnić elementów z oryginału, aby usprawiedliwić sam fakt, że powstał. Teraz nowy film wygląda bardziej jak zrzynka niż hołd, bowiem Green nie pomyślał, że „więcej” nie zawsze oznacza „lepiej”, a poza tym nie poświęca uwagi tym aspektom, które najbardziej na nią zasługują.
Nie brakuje mimo to pozytywnych głosów, które sugerują, że plusem filmu może być emocjonalny aspekt całości, wybijający się bardziej niż elementy horroru. Są one jednak rzadkością – przy 38 zebranych recenzjach w serwisie Rotten Tomatoes jedynie 24% z nich to oceny pozytywne, a średnia wynosi 4,7/10. Okaże się, jak wynik zmieni się, gdy spłynie więcej głosów.