search
REKLAMA
Krótkie spięcie

HAZEL DREW, czyli prawdziwa historia Laury Palmer

Karolina Chymkowska

15 maja 2017

REKLAMA

Sand Lake w stanie Nowy Jork – na początku XX wieku miasto zamieszkane przez niewiele ponad dwa tysiące dusz. Życie płynęło i nadal płynie tam dosyć powoli, między wyprawami nad jezioro a obecnością na niedzielnej mszy. To taki rodzaj miasta, z którego młodzi ludzie chcą się jak najszybciej wyrwać, a wszyscy się znają przynajmniej z widzenia. Niczym w Twin Peaks.

7 lipca 1908 roku panował potężny upał – ta męcząca pogoda utrzymywała się trzeci dzień z rzędu. Dwudziestoletnia Hazel Irene Drew już dawno powinna była znaleźć się w domu. Okolica, przez którą szła, mocno zalesiona, z pewnością nie należała do miejsc odpowiednich dla młodej damy, zwłaszcza takiej jak Hazel – olśniewającej starannie ułożoną blond fryzurą i kokieteryjnym spojrzeniem błękitnych oczu. Ponoć zbierała maliny. O zmroku…?

Zbliżała się godzina ósma, kiedy dziewczynę wyprzedził wóz powożony przez 35-letniego Rudolpha Gundruma. Towarzyszący mu nastoletni Frank Smith znał Hazel, ponoć nawet się w niej skrycie podkochiwał. Zapamiętał czarny, słomkowy kapelusz, który dziewczyna niosła w ręku. Żywej nikt więcej Hazel nie zobaczył. Cztery dni później wyłowiono jej ciało ze stawu. Ktoś zgruchotał jej czaszkę na miazgę, woda też zrobiła swoje, rozpoznano ją więc po ubraniu i złotych plombach. Niewątpliwie padła ofiarą brutalnego morderstwa (chociaż początkowo teoretyzowano, że to wypadek), ale kto był sprawcą – nie wiadomo do dzisiaj. Sprawa wzbudziła spore zainteresowanie i królowała na stronach gazet przez kilka kolejnych tygodni, ale ponieważ śledztwo nie posuwało się do przodu – w końcu tragedia Hazel została zapomniana.

I może by tak pozostało, gdyby nie fakt, że znalazł się człowiek, który unieśmiertelnił ją w jednym z najsłynniejszych seriali w historii telewizji. Tak się bowiem złożyło, że scenarzysta Miasteczka Twin Peaks – Mark Frost – regularnie spędzał wakacje w pobliżu Sand Lake. To jego babka po kądzieli, Betty Calhoun, snuła opowieści wysnute z lokalnego folkloru. Pamięć miała wyborną, a talent narracyjny Frost odziedziczył właśnie po niej. Jak sam wspomina, historię Hazel przekazano mu w formie opowiastki o duchach z morałem – w lesie po zmroku kryje się niebezpieczeństwo. Ponoć okolice stawu, w którym zginęła, wciąż są przez dziewczynę nawiedzane…

Właśnie tak narodziła się Laura, z połączenia fascynacji Lynchem archetypem wrażliwej, ale i wewnętrznie silnej, chociaż skonfliktowanej młodej blondynki i wspomnień Frosta z młodzieńczych wakacji. Śmierć Laury Palmer to główny wątek oryginalnej serii i wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi – również istotny element nadchodzącego sezonu trzeciego.

Przygotowując szkic scenariusza Frost spędzał długie godziny, grzebiąc w archiwach ratusza Sand Lake – i stopniowo budując obraz dziewczyny, która miała stać się Laurą. Jak wiemy, Laura pozornie wiodła proste, idealnie zwyczajne życie. Dopiero śledztwo agenta Coopera stopniowo odsłania coraz bardziej mroczne tajemnice, których nikt nie znał. Tą samą ścieżką szli policjanci w przypadku Hazel. Wszyscy sądzili, że to prosta, ciężko pracująca od dziecka dziewczyna, co prawda miejscowa piękność, ale niewinna i nieskazitelna. Tymczasem okazało się, że w sekrecie spotykała się z wieloma mężczyznami, a w pokoju ukrywała kufer z dziesiątkami pocztówek dwuznacznej treści, podpisanych wyłącznie inicjałami.

Tak jak w przypadku Laury, podejrzanych nie brakowało – Frank Smith, tak jak James Hurley, był pierwszym z nich, ale bynajmniej nie ostatnim. Wymieniano nazwiska Williama Taylora, cierpiącego na melancholię, ekscentrycznego wuja dziewczyny; dentysty, który miał się jej oświadczyć, konduktora pociągu, z którym łączył ją sekretny romans, i miejscowego milionera Henry’ego Kramrotha, właściciela miejsca do złudzenia przypominającego Jednookiego Jacka. Plotkowano, że odbywają się tam orgie, dziewczyny są porywane i więzione, a nocami słychać straszne krzyki… Małomiasteczkowi dziwacy, samotnicy wiodący pustelniczy tryb życia, buntownicy żyjący na marginesie społeczności – obserwowanie ich miało znaczący wpływ na sposób myślenia Frosta i przełożyło się na klimat, jakim przesycił Twin Peaks.

Ostatecznie dowiedzieliśmy się, kto zabił Laurę Palmer – chociaż David Lynch początkowo planował tego nie ujawniać. W tym punkcie kończy się podobieństwo między nią a Hazel Drew. Odpowiedzi, kto ją zabił, nie poznamy raczej nigdy. Ale Mark Frost zawdzięcza jej coś bardzo ważnego: miłość do tajemnicy. Jak napisał w Sekretach Twin Peaks:

Pewien mądry człowiek powiedział mi kiedyś, że tajemnica to jeden z najważniejszych elementów życia. Tajemnica prowadzi bowiem do zastanowienia, zastanowienie do ciekawości, a na gruncie ciekawości rodzi się pragnienie, by zrozumieć, kim – i czym – naprawdę jesteśmy.

REKLAMA