Need For Speed – Jesse, gazu!
Kilka tygodni temu obejrzałem trailer “Need for Speed”. Pojeździli, postrzelali, powybuchali, trailer się skończył, obojętność pozostała. Kolejna bzdurka w stylu “Szybkich i wściekłych” się zbliża – pomyślałem. Kilka dni później rozpocząłem wielką przygodę z serialem “Breaking Bad” – tak, tak, jestem pewnie ostatnim człowiekiem na tej planecie, który dopiero pod koniec 2013 roku zaczął oglądać ten kultowy serial. Obecnie jestem na końcówce czwartego sezonu i z odcinka na odcinek utwierdzam się w przekonaniu, że Aaron Paul (Jesse Pinkman) jest nie tylko postacią nie ustępującą w zajebistości Walterowi, ale chwilami go wyprzedzającą – zarówno pod względem konstrukcji psychologicznej bohatera, jak i gry aktorskiej. No i tak jarając się kolejnymi odcinkami przygód domorosłych producentów metaamfetaminy zaczęło mi chodzić po głowie, że gdzieś już te gęby widziałem. Waltera White’a szybko przypomniałem sobie z remake’u “Pamięci absolutnej”, a Jesse Pinkman – mam nagły przebłysk – to przecież ten gość z trailera “Need For Speed”. I w ten oto magiczny sposób adaptacja filmowa gry komputerowej z totalnego obojętniaka stała się z dnia na dzień jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów nadchodzącego sezonu.
Jestem bardzo ciekaw jak Aaron Paul poradzi sobie z główną rolą w obrazie kinowym. Czy “Need For Speed” okaże się tylko rozpędzoną i rozstrzelaną błyskotką, bazującą na tytule znanej gry, pełną absurdalnych sekwencji, jak seria “Szybcy i wściekli”? Reżyseruje Scott Waugh – hollywoodzki kaskader (“Speed”, “Ostatni Mohikanin”, “Bohater ostatniej akcji”, “Bad Boys 2”) i współreżyser “Act Of Valor” z 2012 roku. Czy w filmie reżyserowanym przez kaskadera Aaron Paul będzie robił tylko za znaną twarz, znikając za kierownicą samochodu. Czy zasłonią go kłęby dymu z palonych opon, czy wyciśnie coś ze swojej roli i nie da się zepchnąć na drugi plan rozpędzonym, odpicowanym brykom? Nie ma się co łudzić, pod względem dramaturgicznym nie będzie to drugie “Breaking Bad”, a Aaron Paul nie wykreuje drugiego Jesse’ego Pinkmana. Wierzę jednak w jego talent (pamiętacie ostatnie ujęcie 2 odcinka 4 sezonu do kawałka Honey Claws “Digital Animal”?) oraz ekranową charyzmę, i trzymam za niego kciuki, żeby dobrze mu się działo na srebrnym ekranie, a “Need for Speed” był filmem udanym.
Speed, bitch!