Kochani, chyba zabiliście polski plakat. Znowu.
4 kwietnia na ekrany kin wejdzie „Kochanie, chyba cię zabiłem” (albo „Kochanie chyba cię zabiłem”, ponieważ pieprzyć przecinki! Anarchia! Co zobaczycie poniżej). Sam film wygląda jak inne, taśmowo produkowane rodzime pseudokomedie, za które Polska płaci własną duszą. Ot dostaniemy znów głupkowatą intrygę i aktorów, którzy pojawiają się wszędzie – a nie są już tak popularni, żeby załapać się do reklamy zupy albo sieci komórkowych. Zresztą za scenariusz (i reżyserię) odpowiada facet, który wcześniej sprawował pieczę nad fabułami „Majki” oraz „Tancerzy”, więc lecę do kina.
Przekleństwa? Seks? Pistolety? Przekleństwa po angielsku? Amerykańska muzyka? Przekleństwa? Roma Gąsiorowska? Facebook? Zapowiada się hit. Podobno Mel Brooks chce wrócić do swoich korzeni i już zapowiedział kontynuację.
Więcej o samym filmie nie chcę mówić, bo zapomniałem o nim już podczas pisania powyższego akapitu. Prawdziwą perełką związaną z tą produkcją jest natomiast jej plakat, który swoimi walorami artystycznymi definiuje nową polską szkołę plakatu, która umiejętnie gwałci piękny dorobek swoich poprzedników.
Czego tu nie mamy, same perełki: tło bielsze niż ubrania wyprane w Perwolu, pokracznie wycięci i wstawieni główni bohaterowie, którzy nie mają zielonego pojęcia, co tu właściwie robią (i nikt mi nie wmówi, że ten wujek Fester z foty to Jakubik). Popatrzcie na Zamachowskiego, facet ma pełną świadomość tego, że z „łóżkowymi” postaciami nie dzieli tego samego czasu i przestrzeni. Zdziwienie wynika tylko z tego, że podczas zdjęć uświadomił sobie, w czym tak naprawdę gra. Może nakryli go z tym pistoletem w łazience, gdy przypomniał sobie jak bogatą miał karierę przez takim chałturzeniem? Mam nadzieję, że chociaż catering na planie był w porządku, bo pan Zbyszek zasługuje na więcej. Twórców filmu za to na plakacie prawie nie widać, cwaniaki.
Ciekawe jest również to, że fabuła wydaje się rżnąć WIELE elementów z jankeskiej „Policji zastępczej”. Nawet plakat. Odwaga! Brawura!
hej, Evo Mendes, co tu robisz krejzolko?!
Kochani, chyba się zabiłem.