Ten zwiastun spadł na mnie jak grom z jasnego nieba. Zresztą, pewnie nie tylko na mnie. Na Comic Conie okazało się bowiem, że projekt Adama Wingarda dotychczas, roboczo tytułowany The Woods, jest niczym innym, jak krypto-sequelem legendarnego horroru. Twórcy nie chcąc wzbudzać przedwczesnej sensacji, obrali ciekawy zabieg marketingowy, na zaskoczeniu bazujący – to trzeba im oddać. Co prawda coś tam się przebąkiwało o kontynuacji The Blair Witch Projekt, ale do teraz nie znano żadnych oficjalnych szczegółów.
Problem w tym, że po obejrzeniu zwiastuna, film w żaden sposób nie napawa optymizmem. Zewsząd biją po oczach typowe grzechy współczesnego horroru, na czele z tanim efekciarstwem oraz… krzykliwymi panienkami. Rys fabularny także pozostawia wiele do życzenia, gdyż opiera się na schemacie „pójścia śladami poprzedników” i w zasadzie, niczym więcej. Mam wrażenie, że gdyby nie zmiana tytułu, pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się obejrzeniem tego filmu. A tak, widownia zrobi to z czystej ciekawości, z nadzieją, że dowie się czegoś więcej o słynnej wiedźmie z Blair.
Być może się mylę i autor wyjątkowo udanego Gościa, zdoła nas czymś zaskoczyć. Premiera już we wrześniu. O polskiej dystrybucji póki co, ani widu, ani słuchu.