search
REKLAMA
News

Zagraj to jeszcze raz, Sam L. Jackson

Jacek Lubiński

29 stycznia 2017

REKLAMA

Są gwiazdy, są celebryci i jest on – Samuel L. Jackson. Urodzony blisko 70 lat temu (!!!) w Waszyngtonie czarnoskóry aktor jak każdy zaczynał skromnie, od ogonów i trzecioplanowych epizodów pokroju rabusia w Księciu w Nowym Jorku. W latach 90. szybko stał się jednak swoistą ikoną ciętych ripost (by nie rzec wprost: wulgaryzmów).

Za sprawą Pulp Fiction, gdzie zagrał cytującego Biblię gangstera Julesa Winnfielda, wpisał się do panteonu twardzieli, którzy potrafią “użyć kurew” w niezwykle stylowy, niepowtarzalny wręcz sposób. Od tego czasu, wraz z kolejnymi rolami, pielęgnował ten charakterystyczny wizerunek, niemal w każdym następnym filmie dostarczając swoim fanom nie lada przyjemności ze słuchania coraz to wymyślniejszych obelg. A te nie były mu obce nawet w wątpliwych jakościowo, B-klasowych produkcjach.

Po ponad 120 kinowych i kilkudziesięciu telewizyjnych występach przyszedł czas na niejakie rozliczenie z historią. Czy przy tej liczbie udanych, jakże różnorodnych wcieleń, zostało coś w głowach nie tylko widzów, ale i samego zainteresowanego? SLJ udowodnił właśnie w programie Jimmy’ego Kimmela, że jest profesjonalistą w każdym calu i doskonale pamięta wypowiedziane przez siebie w przeszłości kwestie. A przecież twórcy tego zabawnego show nie ułatwili mu zadania, wkładając cytaty z poszczególnych filmów w usta napotkanych na ulicy zwykłych ludzi, często będących już dawno na emeryturze. Check it out, motherfuckers!

Trzeba przyznać, że jest coś ujmującego w tych wszystkich przekleństwach zapodawanych kolejno przez starszych ludzi (choć szkoda, że przy okazji Węży w samolocie zabrakło bardziej charakterystycznego, kultowego wręcz cytatu – acz rozpoznanie go byłoby zapewne zbyt łatwe dla Jacksona). I zarazem wzbudzający podziw jest też fakt, iż A) Jackson jest w stanie bezbłędnie rozpoznać, które z tych słów faktycznie wypowiedział kiedyś na planie i B) stał się dzięki nim prawdziwą ikoną, wynosząc inwektywy wielkiego ekranu na nowy poziom – jak nikt inny wcześniej (ani później). Zastanawiające jest również przy tym, że przy tak ogromnym dorobku, wspomniane Pulp Fiction jest do dziś jedynym filmem, który przyniósł aktorowi oscarową nominację (potem były tylko jeszcze dwa wyróżnienia do Złotych Globów).

Co ciekawe, gdy pojawia się klip z Człowieka z blizną, Jackson zdaje się trzymać rękę na pulsie i wspomina o planowanym remake’u, w którym – wedle ostatnich plotek – pojawić się mają Leonardo DiCaprio i Sofia Vergara. Projekt, do którego przypisany jest w jakimś stopniu także Brian De Palma, był w obiegu od ostatnich 15 lat i, wedle słów reżysera, ma ponoć ukazać się jeszcze w tym roku (co przy tak dużym kalibrze przedsięwzięcia wydaje się lekko nieprawdopodobne). Nic jednak nie wiadomo o udziale w nim Samuela L. Jacksona.

A jaka jest wasza ulubiona kwestia/rola tego legendarnego aktora?

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA