search
REKLAMA
Nowości kinowe

UŁASKAWIENIE. Westernowa tułaczka Kolskiego

Mikołaj Lewalski

21 lutego 2019

REKLAMA

Jan Jakub Kolski od lat pozostaje jednym z ciekawszych polskich reżyserów. Nie ulegając chwilowym tendencjom, tworzy autorskie kino, które nie ma zawojować największych sal kinowych multipleksów, ale raczej serca i umysły widzów. Kolski w swojej twórczości przygląda się ludzkim postawom i słabościom, które przedstawia w świecie pełnym mistycyzmu i symboliki. Zaznajomieni z życiorysem reżysera dostrzegą w jego filmach także liczne wątki autobiograficzne i odniesienia do bogatej historii rodziny Kolskich. W przypadku Ułaskawienia to właśnie to ostatnie odgrywa najważniejszą rolę, czyniąc ten obraz swoistym przepracowaniem tragicznych wydarzeń z przeszłości. Reżyser nie poprzestaje jednak na relacjonowaniu historii i wykorzystuje ją do nakreślenia ponurej wizji upadłego świata, w którym jest miejsce na promyk nadziei.

Akcja ma miejsce w 1946 roku. Parę głównych bohaterów (fantastyczni Grażyna Błęcka-Kolska oraz Jan Jankowski) spotyka niemożliwa do wyrażenia słowami tragedia. Ich nieprzystający na rządy komunistów syn zostaje zamordowany przez konfidenta UB. Jakby sama śmierć nie była wystarczająco druzgocząca, zwierzchnictwo zabójcy trzykrotnie odkopuje zwłoki w celu rzekomej identyfikacji. Ich celem jest wyłącznie dalsze upokorzenie pogrążonej w żałobie rodziny. Małżeństwo postanawia więc wykraść trumnę i samodzielnie przetransportować ją na drugi koniec Polski, by zapewnić zabitemu dziecku godny pochówek.

Nikt tu nie mówi o Żołnierzach Wyklętych, a bohaterowie nie są zainteresowani głoszeniem ideologicznych moralitetów. To po prostu opowieść o żałobie, przebaczeniu i zdobywaniu się na ludzkie odruchy.

Dzięki trzymaniu się z daleka od tematów okołopolitycznych Kolskiemu udało się nakręcić dzieło nasycone wiarygodnością. Nawet na chwilę nie przestajemy odczuwać szczerości jego intencji i zaangażowania emocjonalnego, które łączy go z pokazywaną historią. Wrażenie to potęguje okazjonalna narracja z offu w postaci głosu reżysera, który przybliża nam dzieje swoich przodków i uzupełnia wydarzenia przedstawione na ekranie. Ten zabieg czasem trochę niepotrzebnie opisuje słownie coś, co można było pokazać, ale dzięki niemu odnosimy wrażenie, że Kolski kieruje tę opowieść bezpośrednio do nas. Łatwo wtedy zapomnieć o granicy w postaci ekranu, na którym oglądamy film, i wyobrazić sobie, że siedzimy razem z nim i uważnie słuchamy historii jego rodziny. Nieprzypadkowe wydaje się także wybranie byłej żony reżysera do jednej z dwóch głównych ról. Grażyna Błęcka-Kolska również doświadczyła tragedii w postaci utraty dziecka, a jej występ jest nie tylko bezbłędny, ale także niezwykle osobisty.

Tułaczka bohaterów ma miejsce w zrujnowanej wojną Polsce, choć tak naprawdę mogłaby odbyć się gdziekolwiek indziej. Bieda, wzajemna nieufność, zatargi z dawnymi wrogami, opresyjna władza – to pokłosie wielu konfliktów, a Ułaskawienie nie skupia się na konkretnych faktach historycznych, ale raczej na ludzkich postawach w tak mrocznej rzeczywistości. Dzięki temu film zyskuje na uniwersalności i przejrzystości, niezależnie od znajomości przedstawionych realiów. Stylistycznie wzbudza skojarzenia z ponurym westernem – krew, błoto i surowość natury przywodzą na myśl chociażby Wendetę czy Prawdziwe męstwo. Miłośnikom rozgrywających się na Dzikim Zachodzie opowieści znajome powinno się wydać także przesłanie dotyczące honorowej determinacji i roli przebaczenia. Bohaterowie nie tracą bowiem czasu na zbędne rozterki i dylematy. Ich podyktowane miłością i szacunkiem poczucie obowiązku przysłania całą resztę i zarazem motywuje do podróży w głąb siebie – warto odbyć tę wędrówkę razem z nimi.

REKLAMA