PRZELOTNI KOCHANKOWIE. Almodóvar w hołdzie Almodóvarowi
Po premierze Przelotnych kochanków wielu ludzi było kompletnie zaskoczonych. Pedro Almodóvar jest kojarzony jako twórca kina ambitnego, który co prawda bardzo lubi grać kiczem i niezbyt wyszukanym poczuciem humoru, ale jednak nikt nie spodziewał się po nim nakręcenia lekkiej, niezobowiązującej komedii, w której nie ma żadnego drugiego dna. Co prawda dało się słyszeć opinie, jakoby obraz z 2013 roku był metaforą pogrążonej w gospodarczym kryzysie Hiszpanii, osobiście jednak nie do końca w to wierzę. Uważam, że Pedro miał po prostu ochotę wrócić do korzeni, złożyć hołd sobie samemu z czasów, gdy powstawały Labirynt namiętności czy Pośród ciemności, spotkać się ze starymi znajomymi będącymi świadkami początków jego kariery i trochę zabawić się na planie. Jakkolwiek zabawa niewątpliwie była przednia, to jednak powrót udał się umiarkowanie.
Przelotni kochankowie opowiadają historię samolotu, który wskutek błędu obsługi naziemnej stracił możliwość lądowania – jedno z kół, zamykając się, wciągnęło do środka blokujący je klocek. Załoga, która zdała sobie sprawę z dramatu, powinna w tej sytuacji wpaść w panikę lub wykazać się bohaterstwem. Ta załoga jest jednak kompletnie pijana i ma straszną ochotę na meskalinę, którą, jak się później okazuje, jeden z pasażerów samolotu przewozi w odbycie.
Podobne wpisy
Po tym skromnym streszczeniu można już z grubsza uchwycić klimat filmu. Trzeba jednak dodać, że wszyscy trzej stewardzi klasy biznesowej to geje, jeden z nich ma romans z głównym pilotem, a wśród pasażerów znajdują się między innymi obdarzona zdolnościami nadnaturalnymi Bruna (Lola Dueñas), która czuje, że podczas lotu straci dziewictwo, oraz Norma, sławna dominatrix, grana przez samą Cecilię Roth, czyli pamiętną Sexillę z Labiryntu namiętności.
Dobór obsady nie jest przypadkowy. W filmie pojawia się wielu starych znajomych Almodóvara. Są tu nawet Antonio Banderas i Penélope Cruz, którzy na ekranie obecni są przez jakieś dwie, trzy minuty. Dlaczego Hiszpan zatrudnił tak wielkie gwiazdy do ról epizodycznych? Odpowiedź jest prosta – bo mógł. Z tego samego powodu zresztą umieścił w filmie sceny tak jaskrawo gejowskie i obrazoburcze, że przeciętny polski widz musiałby chyba po ich obejrzeniu natychmiast wziąć prysznic i przebrać się w czystą i pachnącą odzież patriotyczną.
Trzeba tu jednak zaznaczyć, że choć Almodóvar jest równie bezczelny jak w latach osiemdziesiątych, to jednak Przelotnym kochankom nieco brakuje wdzięku i świeżości, jakie pamiętamy z komedii, które kręcił w tamtych czasach. To film bez wątpienia solidny, świetnie nakręcony i mogący trafić w gust amatorom niewybrednych dowcipów (do których jak najbardziej zaliczam siebie), ale na pewno nie jest żadnym dziełem epokowym, odkrywczym czy zachęcającym do głębszej refleksji. Właściwie jedynym, co pozwala się nad Przelotnymi kochankami pochylić głębiej, jest fakt, że kilka granic zostało w tym filmie brutalnie przesuniętych. Mimo wszystko – po takim mistrzu jak Almodóvar spodziewałbym się więcej.
Obrazu z 2013 roku na pewno nie można nazwać fiaskiem, choć na głowę Hiszpana wylano po nim niejedno wiadro pomyj. Przelotni kochankowie w ciekawy sposób uzupełniają filmografię Almodóvara i pokazują jego specyficzne poczucie humoru. Jak przystało na komedię – w trakcie seansu nieraz można wybuchnąć śmiechem, chyba że jest się uczulonym na zbyt dosłownie traktowaną erotykę, nie zawsze heteroseksualną. Warto zobaczyć go chociażby po to, aby spotkać się z Roth i Dueñas, starymi znajomymi, które reżyser zatrudniał wcześniej wielokrotnie. Jednak gdybym miał komuś, kto nie zna Almodóvara polecić jakieś jego filmy, Przelotni kochankowie na pewno by się wśród nich nie znaleźli. To zdecydowanie jedna z najsłabszych produkcji Hiszpana.
korekta: Kornelia Farynowska