KRÓTKI METRAŻ #11: DOKUMENT. O tęsknocie malowanej cienką kreską
Dokument i animacja nieczęsto chodzą w parze. Marcin Podolec udowodnił jednak, że wnikliwość jednego oraz wybujałość i metaforyczność drugiego potrafią pięknie się ze sobą łączyć. Kolejny w cyklu Krótki metraż, tuż obok Renaty Gąsiorowskiej, student łódzkiej filmówki, grafik i rysownik. Oprócz cenionych oraz nagradzanych komiksów, wydawanych również za granicą, ma na swoim koncie kilka animacji. Etiuda Podolca Dokument, najlepsza animacja O!PLA FESTIWAL 2015, stała się najczęściej prezentowanym za granicą polskim filmem dokumentalnym oraz drugim najczęściej prezentowanym polskim filmem krótkometrażowym. A jest ona intymnym portretem mężczyzny przerażonego przemijalnością, który próbuje uporać się z samotnością spowodowaną wyprowadzką dzieci z rodzinnego domu.
Głównym bohaterem filmu jest Antoni. Urodził się i całe życie spędził w Jarosławiu. Tu pracuje, tu mieszka, tu oświadczył się swojej żonie, z którą dzieli zdecydowanie za duży, zbyt pusty dom. Codziennie bada wszystkie jego zakamarki, daremnie szukając dawnych lokatorów. Syn wyjechał do Łodzi, córki – do Krakowa. Codzienność bohatera naznaczona jest bolesną rutyną, którą usilnie stara się przełamać wspomnieniami. Wszystkie jednak nierozerwalnie wiążą się z rozłąką.
Podolec tworzy osobisty, kameralny film dokumentalny, którego bohaterem, nie bez przyczyny, ustanowił własnego ojca. Wypełnia obrazy czarno-białymi fotografiami z rodzinnego albumu – każde okraszone jest tekstem jakby odręcznie zapisanym, wyrwanym z dziennika bądź pamiętnika. Tak oto surową warstwę dokumentalną artysta ubiera w lekką animację, komiksowe szkice oraz wizualne metafory, które ożywiają historię oraz nadają jej odrobinę poetyckości. Sprawia to wrażenie, jakby widz zaglądał do głowy Antoniego, przeglądał jego wypełnione czułością i tęsknotą myśli poświęcone trójce dzieci. Choć przez Dokument przetacza się głównie nostalgiczny smutek, Podolec subtelnie przeplata go z odrobiną ciepła i humoru. Wspomina o domowych kwiatkach, które z troską pielęgnuje Antoni. Przyrównuje również męską fantazję posiadania kwiaciarni do słynnej sceny erotycznej z American Beauty. Główny bohater, jego wspomnienia wzbogacone o rodzinne archiwalia, ale przede wszystkim długoletnia wnikliwa obserwacja jego syna zaowocowały dziełem, które zaskakuje szczerością i przenikliwością w obrazowaniu tak delikatnej oraz bolesnej kwestii, jaką jest rozłąka rodzica z dzieckiem.
Dokument to pozornie skromny krótkometrażowy gigant, który w zaledwie 7 minutach mieści nieporównywalny bagaż emocji. Podolcowi udało się zobrazować Antoniego z miłością, wrażliwością i zrozumieniem, które zaistnieć mogły jedynie między ojcem a synem. Animacja ta to dzieło, które musiało cierpliwie i świadomie dojrzewać wraz z relacją obu mężczyzn. W końcu gotowy portret namalowany przez młodego Podolca stał się pięknym, przemyślanym oraz chwytającym za serce podziękowaniem dla głównego bohatera filmu. Zapewne najpiękniejszym, jaki mógł sobie wyobrazić.