Reżyser BLONDYNKI uważa, że film zdenerwował widzów, bo chcieli zobaczyć silną i wyzwoloną Monroe
Blondynka Andrew Dominika po premierze na Netflixie wzbudziła niemałe kontrowersje – widzowie krytykowali to, w jaki sposób zostało przedstawione życie Marilyn Monroe i zarzucali, że Dominik eksploatuje jej postać. Pojawiły się też oskarżenia, że film jest propagandą antyaborcyjną. Teraz do głosów krytyki odniósł się sam reżyser.
Podczas swojej wizyty na Red Sea International Film Festival w Arabii Saudyjskiej, Dominik stwierdził:
Żyjemy w czasach, gdy ważne jest, by przedstawiać na ekranie wyzwolone kobiety, i w taki sposób widzowie chcieliby zobaczyć Marilyn Monroe. Jeśli tego nie pokazujesz, widzowie są źli. Co jest dziwne, bo ona nie żyje, ten film nie zmienia nic w tej kwestii. Krytycy twierdzą, że ten film eksploatuje ich wspomnienie o niej i jej wizerunek, w porządku. Ale o to właśnie chodziło – o to, by nie pokazać jej jako ikony, ale zaprezentować rzeczy z innej perspektywy. Tego jednak nie chcą już dostrzec.
Dominik dodał, że jest zadowolony, że wiele osób było urażonych filmem, bo on sam dorastał w czasie, gdy obrażenie widzów w jakiś sposób “było obowiązkiem” filmowców.