W 2016 roku, przy okazji promocji Przełęczy ocalonych, Mel Gibson zapowiedział prace nad sequelem Pasji, komercyjnego przeboju z 2004 roku (ponad 600 milionów dolarów w box office przy 30 milionach budżetu). Kontynuacja miałaby mieć podtytuł Zmartwychwstanie. Minęło 8 lat, a film wciąż nie trafił na ekrany, ale być może jesteśmy już bliżej realizacji.
Gibson był widziany na Malcie, gdzie poszukiwał miejsc odpowiednich do tego, by zrealizować film. Spotkał się też z premierem kraju Robertem Abelą, by przedyskutować temat. Według informatorów World of Reel, prace na filmem mogą ruszyć w pierwszej połowie 2025 roku, należy jednak pamiętać, że nie jest to oficjalna wieść.
Reżyser w jednym z wywiadów opowiadał, dlaczego przygotowania do realizacji sequela trwają tak długo.
To ogromne przedsięwzięcie. Nie można tego zrobić lekko i szybko. Naprawdę trzeba przemyśleć, co należy tu pokazać. (…) Mam dwa scenariusze. Jeden ma ustaloną strukturę, jest mocny i bardziej w duchu tego, czego moglibyście się spodziewać. Drugi jest niczym psychodeliczne doświadczenie. Wchodzimy tam w różne sfery. Jesteśmy w piekle i oglądamy upadki aniołów. To szaleństwo.
W sequelu do roli Jezusa ma powrócić Jim Caviezel. W 2020 roku sam mówił o sequelu Pasji, zapewniając, że Zmartwychwstanie będzie największym filmem w historii. Aktor, otwarcie mówiący o swojej głębokiej wierze w Boga, uważa, że filmy oparte na niej są dziś niezbędne, ale nie mogą powstawać.
Dziś tworzy się filmy oparte na komiksach. Zobaczycie w nich Supermana, ale nie ujrzycie Jezusa. Miałem okazję zagrać najwspanialszego superbohatera w historii.