Kim Basinger jest przeciwniczką pracy z koordynatorami intymności. „Nie rozumiem tej potrzeby”

Asysta koordynatorów intymności to dziś powszechna praktyka w wielu produkcjach filmowych i serialowych. Jej zdecydowaną przeciwniczką jest jednak amerykańska aktorka Kim Basinger. 71-latka twierdzi, iż nie rozumie potrzeby wprowadzania tego nowego trendu do współczesnego przemysłu filmowego.
Choć korzystanie z usług koordynatorów intymności to już norma w przypadku wielu hollywoodzkich produkcji, nie wszyscy aktorzy decydują się z nimi pracować. Kim Basinger, znana m.in. z Tajemnic Los Angeles czy 9 i pół tygodnia, w wywiadzie dla magazynu Variety przyznała, że jej zdaniem scena miłosna powinna być sprawą wyłącznie zaangażowanych w nią artystów.
71-letnia aktorka, która w swojej karierze wystąpiła w wielu odważnych produkcjach twierdzi, iż nie rozumie tak nagłej potrzeby korzystania z pomocy koordynatorów intymności, jaka szczególnie w ostatnich latach wywołała mnóstwo medialnych dyskusji. Basinger, po raz ostatni widziana na dużym ekranie w 2017 roku w filmie Ciemniejsza strona Greya, podzieliła się swoją opinią na ten temat w wywiadzie udzielonym magazynowi Variety.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy ktoś podchodzi do mnie i pyta: „Czy nie masz nic przeciwko, żeby położył tu rękę?”. To po prostu kolejna osoba w pokoju. Albo się dogadujemy, albo nie. Nie widzę potrzeby tych wszystkich nadzorowanych scen (…) Bardzo trudno jest nakręcić scenę miłosną. Wydaje się, że to tylko leżenie z odrobiną oliwki dla dzieci. Ale tak nie jest. To naprawdę może działać na nerwy.
Aktorka, która przez wiele lat postrzegana była przez pryzmat swojego wyglądu i udziału w erotycznych produkcjach przyznała, że ciężko było jej radzić sobie ze stereotypizacją w Hollywood.
Nigdy nie postrzegałam siebie jako seksownej dziewczyny Bonda. Patrzyłam na inne kobiety i myślałam sobie: „Jezu, ja tego nie mam!”. Dorastałam jako chłopczyca. […] Przyjeżdżasz do tego miasta jako początkująca aktorka. Ale tak naprawdę od razu zostajesz włożona w określoną szufladkę. Wszyscy tak mamy.
Kim Basinger nie jest jedyną znaną aktorką, która nie widzi sensu w pracy z koordynatorami intymności. Podobnego zdania są m.in. Jennifer Aniston, Mikey Madison, Toni Collette czy Ellen Pompeo, które preferują ustalać zasady scen miłosnych wyłącznie ze swoimi ekranowymi partnerami. Z kolei wśród gwiazd ceniących sobie ich obecność na planie znajdują się chociażby Emma Stone, Daisy Edgar-Jones, Emma Thompson czy Nicholas Galitzine.