JOHN TRAVOLTA wytyka błąd w PEWNEGO RAZU… W HOLLYWOOD
Pewnego razu… w Hollywood to z pewnością jeden z najpopularniejszych filmów tego roku. Zaledwie wczoraj dowiedzieliśmy się, że dzieło Quentina Tarantino powalczy w pięciu kategoriach podczas rozdania tegorocznych Złotych Globów. Tymczasem o filmie wypowiedział się John Travolta, który współpracował z Tarantino przy okazji Pulp Fiction.
Travolta promuje akurat swój film Fanatyk (który, w przeciwieństwie do Pewnego razu… w Hollywood, został fatalnie przyjęty przez krytyków) i przy tej okazji w rozmowie z The Wrap nawiązał do nowego dzieła Tarantino. Co więcej – wytknął w nim błąd, jeśli chodzi o zgodność z faktami historycznymi.
Leonardo DiCaprio wraca do domu z Włoch, a narrator mówi, że poleciał Boeingiem 747. Cóż, 747 miał loty próbne w lutym 1969, ale zaczął być używany w styczniu 1970. To dziewięć miesięcy różnicy! Lecieliby Boeingiem 707.
W obliczu tego, że Tarantino bawi się historią w znacznie większym stopniu, pomyłka w numeracji Boeinga wydaje się błahym problemem, jednak sam aktor określa się jako fanatyka lotnictwa. Nie dziwi więc, że zwrócił na to uwagę. Travolta wypowiedział się też na temat czasu, w jakim dzieje się film Tarantino.
Pamiętam tamte wydarzenia i to, jak się bałem, gdy Sharon Tate została zabita. Wywołało to dużo więcej wspomnień niż cokolwiek z kręcenia „Pulp Fiction”. To właśnie jest świetne w Quentinie – w pewien sposób naprawia naszą historię.
Travolta musi ciepło wspominać współpracę z Tarantino – w zeszłym tygodniu powiedział bowiem, że miałby chęć jeszcze raz pojawić się w jego filmie.