Anthony Hopkins wspomina, jak wyglądało jego granie w MCU. “Bezcelowe”
W swojej bogatej filmografii Anthony Hopkins ma na koncie także występ w MCU – zagrał Odyna, ojca Thora, w trylogii poświęconej temu bohaterowi. Jak aktor podchodził do tych występów? Bynajmniej nie praktykował aktorstwa metodycznego.
Na łamach The New Yorker ukazał się artykuł o tym, jak MCU “połknęło” Hollywood; przy tej okazji zacytowano Hopkinsa, który stwierdził:
Nakładają na mnie zbroję, dodają mi brodę. Mam usiąść na tronie i trochę pokrzyczeć. Kiedy naprzeciwko ciebie jest tylko green screen, granie czegoś więcej jest bezcelowe.
W podobnym tonie wypowiadał się w zeszłym roku Christian Bale, który w filmie Thor: Miłość i grom wcielił się w rolę Gorra.
[Metodyczne aktorstwo w tym przypadku] byłoby żałosną próbą, bo robiłbym to prosząc o pomoc przy wyciągnięciu sztucznych zębów lub tłumacząc, że złamałem paznokieć albo potknąłem się o ubranie.
Bale mówił też, że praca nad Thorem była monotonna ze względu na fakt, że kręcono go na zielonych ekranach i pod kątem przyszłych efektów specjalnych.
Pierwszy raz robiłem coś takiego. Monotonia jest tu definicją. Masz dobrych ludzi, aktorów, którzy są bardziej doświadczeni ode mnie. Nie jesteś w stanie rozróżnić od siebie dni i nie masz pojęcia, co robić. Nie mogłem od siebie odróżnić nawet jednej sceny od drugiej. Mówili mi, że mam iść do trójki, a ja pytałem, która to. “Niebieska”. Potem mówili, że mam iść na siódemkę. “Która to?”. “Niebieska”. Ja na to: “E, która?”.
Zwolennikiem metodycznego aktorstwa jest z kolei Jared Leto, który chwalił się, że podczas realizacji Morbiusa, ekranizacji komiksu Marvela, nie wychodził z roli nawet w przerwach między zdjęciami i np. chodził o kulach do łazienki.