Aaron Taylor-Johnson po “Avengers” i “Godzilli” odrzucał role we franczyzach. “Miałem to w d*pie”
W przyszłym roku Aaron Taylor-Johnson pojawi się na naszych ekranach w roli Kravena Łowcy w filmie poświęconym temu bohaterowi. Bynajmniej nie będzie to pierwszy blockbuster z udziałem aktora. W nowym wywiadzie Taylor-Johnson zdradza, że nie zależało mu jednak na występach w głośnych produkcjach.
Aktor opowiada:
Był “Kick-Ass”, potem “Godzilla” i “Avengers” [Czas Ultrona] i kilka dużych rzeczy ustawiło się w kolejce, ale nie dbałem o to. W grę wchodziły duże franczyzy, ale ja chciałem być z moimi dziećmi. Nie chciałem się z nimi rozstawać. Męczyło mnie, jak by to było. I tak nie byłem gotowy, żeby być w takim położeniu – było za wcześnie. Plus tak, trochę miałem to w dupie.
Taylor-Johnson dodaje:
Według mnie przeskakiwanie z pracy do pracy jest nudne. Wiesz, że ktoś cię odbierze, zawiezie na planie, zrobi charakteryzację, powie, że tu masz stać, tu masz kwestie, jesteś świetny. Potem jedziesz do kolejnej pracy. Dajcie spokój. Wiem, że niektórzy o tym marzą i super. Mojej duszy to jednak nie karmi. Cieszy mnie zwyczajność, codzienność. Zajmowanie się dziećmi, zabieranie ich do szkoły.
Aktor przyznaje też, że nie spodziewał się, że wróci jeszcze do takich filmów, jak Kraven i że wymagają one mentalnego przygotowania. Twierdzi, że jest teraz w punkcie swojego życia, w którym może się z tym zmierzyć.