search
REKLAMA
Trailery filmów

Żółwie Ninja według Michaela Baya – pierwszy zwiastun

Rafał Oświeciński

28 marca 2014

REKLAMA

Albo jestem już za bardzo zdziadziały, albo to nie robi już na mnie odpowiedniego wrażenia. Nastoletnie Zmutowane Żółwie Ninja – już samo to brzmi jak rasowe dziełko z takiego Asylum, które stoi na półce obok Zombie-Bobrów, Morderczych Pomidorów i Latających Rekinów.

Dobra, dobra, wiem, że to zupełnie inna franczyza, gdzieniegdzie otoczona czcią, korzeniami tkwiąca w komiksach wydanych 30 lat temu, z kilkoma serialami na koncie oraz paroma filmami fabularnymi z początku lat 90. Jako chłystek sam się zachwycałem żółwiami, a pełna identyfikacja z Raphaelem była… no dość oczywista. Mój magnetowid Funai co najmniej kilkanaście razy był zmuszony odtwarzać film z 1990 roku i nie powiem, był to swego rodzaju pierwszy krok do tak zwanego kinomaństwa – może nie tak efektowny jak „Krwawy sport” czy „Terminator”, może nie tak ryjący dziecięcą czachę jak „Predator” czy „Obcy”, ale swoje zrobił, a pewien sentyment do pociesznego filmu pozostał. Swoją drogą, parę lat temu trafiłem na telewizyjny seans z Żółwiami z 1990 roku i zdecydowanie film nie stracił swego uroku. Ot, taka ramotka w klimacie przełomu dekad, którą da się oglądać, ma swój styl i odpowiednią lekkość.

Prób odświeżenia Żółwi było kilka, bo pierwszy film szybko doczekał się dwóch sequeli. Później nastąpiła dłuższa przerwa, do momentu gdy w 2007 roku wszedł na ekrany „TMNT”, tym razem animowany komputerowo. Brak pomysłów na franczyzę to chyba główny powód sprzedaży  w 2010 roku licencji przez Warner Bros dla Viacom, które szybko wzięło się do roboty. Prawa do samego filmu kupił Michael Bay i… właśnie wyszedł zwiastun zupełnie nowych Żółwi.

Tak, to wygląda jak film Michaela Baya, mimo że na reżyserskim stołku Jonathan Liebesman, twórca tak wybitnych dzieł jak „Bitwa o Los Angeles” i „Gniew Tytanów”. I podobnie jak w przypadku „Transformers”, można podskórnie wyczuć narodziny czegoś nowego według sprawdzonych receptur: ma być głośno, wybuchowo, one-linerowo, z częstą zmianą lokalizacji, które prędzej czy później ulegają permanentnemu zniszczeniu, oraz w towarzystwie sexy lasi na pierwszym planie (nie kto inny jak Megan Fox).  Zamiast robotów – żółwie, które ratują świat przed zagładą.

To brzmi tak dennie, jak wygląda. Jasne, znajdzie swoich widzów, więc zgrzytać zębami mogę, choć na nic to się zda. Będzie hit, niestety. To ten moment, w którym dobitnie czuję, jak zarzyna się pewną legendę, sentymenty. I to też ten moment, kiedy czuję się po prostu staro, a jeszcze gorzej się poczuję, gdy młodociana gawiedź z kina będzie wychodziła z zachwytem.

Teenage-Mutant-Ninja-Turtles-movie-logo

Teenage-Mutant-Ninja-Turtles-movie-image-13

Teenage-Mutant-Ninja-Turtles-movie-image-6

shredder-Teenage-Mutant-Ninja-Turtles-movie-image-2

Zdjęcia via Collider.com

Avatar

Rafał Oświeciński

Celuloidowy fetyszysta niegardzący żadnym rodzajem kina. Nie ogląda wszystkiego, bo to nie ma sensu, tylko ogląda to, co może mieć sens.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA