search
REKLAMA
News

Japońska Godzilla postawi stopę w USA

Jakub Piwoński

14 września 2016

REKLAMA

Są rzeczy w kinie, które się nie zmieniają i nie starzeją. Seria filmów o Godzilli, wyprodukowanych przez słynną wytwórnię Toho, liczy już, bagatela, dwadzieścia dziewięć odcinków. Niedawno w Japonii premierę miał ostatni film cyklu pt. Shin Godzilla. Co może wydać się interesujące, obraz w limitowanej liczbie kopii trafi także na rynek USA.

Po zwiastunie zapowiadającym wersję amerykańską da się zauważyć, że jest to stara dobra Godzilla, z długim ogonem, topornymi ruchami i ikonicznym, rozpoznawalnym rykiem. To czysty oldschool, skąpany w sosie charakterystycznego kiczu. Film powinien spodobać się przede wszystkim wytrwałym fanom japońskiej serii, opornym wobec nowych, hollywoodzkich wersji Godzilli, dostarczonych nam przez Emmericha czy też Edwardsa.

Choć w tym wypadku trudno sobie wyobrazić oryginalną fabułę, twórcy zapowiadają, iż Shin Godzilla jest całkowicie nowym rozdziałem w 62-letniej historii króla potworów. Za jego powołanie odpowiada nie byle kto, bo Hideaki Anno (reżyser i scenarzysta), który szerokiej publiczności znany jest przede wszystkim z wyjątkowej serii anime Evangelion. W Japonii nowa odsłona Godzilli odniosła gigantyczny sukces frekwencyjny. Zobaczymy jak pójdzie jej w Ameryce – film wchodzi do kin już 11 października. Nie wykluczone, że ewentualny sukces zachęci twórców do dystrybucji filmu w Europie. Z czego, akurat ja bardzo bym się ucieszył.

shingodzilla-funimation06

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA