NEIGHBORS – seks, fucki, Seth Rogen, klata Zaca Efrona. Zwiastun dla dorosłych.
“Jaw-dropping”, “Hilarious”, “I can’t wait to see it again” – tymi chwytliwymi nagłówkami wypełniony jest zwiastun NEIGHBORS, najnowszej komedii z Sethem Rogenem. Najnowszy trailer, tym razem w wersji “red band”, oznacza najczęściej tylko tyle, że pojawi się sporo aluzji seksualnych, kilka fucków i wibratorów – bo cóż innego?
Teoretycznie tego typu komedyjki bawią mnie tylko w momencie ich oglądania, a kiedy wcisnę stop lub wyjdę z kina, w głowie zostaje pustka, bo pamięć skutecznie wydala wspomnienia, wrażenia. Trudno mi przypomnieć komedię z ostatnich lat, która została ze mną trochę na dłużej, która szybko naprowadza skojarzenia na siebie, gdy pomyślę “dobra komedia”. Być może to kwestia gatunku, który służy wyłącznie chwilowej poprawie nastroju. Być może to sprawa gustu, choć w to do końca nie wierzę, bo komedie z lat 80. i 90. uwielbiam. XXI wiek jest lekko wybrakowany, brakuje komedii o dużym tzw. replay value lub takich do zakultowienia, nie mówiąc już o jakości parodii… Pierwsza dekada nowego wieku minęła, jesteśmy na półmetku kolejnej i odnoszę wrażenie, że nie tak łatwo wskazać tytuły, które jakościowo wybijają się ponad przeciętność. Nie mówię tu o sukcesie kasowym, który jest niezależny od osobistych wrażeń – po prostu kino wypełnione jest jednorazowymi wypełniaczami czasu, których zignorowanie nie odbije się na kinomańskim samopoczuciu.
Żeby nie było tak źle – cenię Judda Apatowa i Richarda Curtisa, bardzo lubię trylogię Cornetto, ostatnio zachwycił mnie Quentin Dupieux. Od czasu do czasu pojawiają się komediowe perełki, które jednak wykraczają poza samą śmieszność, poza czystość gatunkową. Jednym z dość wyjątkowych filmów jest “Forgetting Sarah Marshall”, na który natykam się w telewizji regularnie i zawsze miło się to ogląda (Mila). Reżyserem tego filmu jest Nicholas Stoller, który za miesiąc wpuści do kin właśnie “Sąsiadów”.
Czy to obiecujący projekt? Poniekąd na pewno, bo Stoller ma wyraźny styl, który jest kopią stylu Judd Apatowa 🙂 Seks, dragi, rokendroll, ale bez gówniarzerii na pierwszym planie, a z dorosłymi ludźmi po 30-tce, który nie do końca są dojrzali. Taki był debiut Stollera, o którym wspomniałem, taki był niezły “Get Him to Greek” , taki był “5 Years Engagment” i chyba taki będzie “Neighbors”. Zamiast Jasona Segela – Seth Rogen, czyli chłopak z tego samego podwórka komediowego. Obok niego Rose Byrne, która zawsze będzie mi się kojarzyła ze świetnym serialem “Damages”. I Zac Efron, chłopię z “High School Musical”, który próbuje wyrwać się z grzecznego emploi, co – przyznajmy – nawet mu się udaje (“The Paperboy”).
Pośmiejecie się w kinie, czy olejecie?