Jennifer Lawrence zagra Zeldę Fitzgerald

Nowoczesna dziewczyna z Południa, która „lubi szokujące historie, opowiada je, dużo pali i sprawia wrażenie, jakby całowała się z tysiącem mężczyzn i pragnęła całować się z następnym tysiącem”. Miłująca wolność i swobodę artystyczną. Niespełniona pisarka, neurotyczka, furiatka, która z zazdrości o męża rzuca się ze stromych schodów. Zelda, żona Francisa Scotta Fitzgeralda. Kto mógłby zagrać pierwszą celebrytkę epoki jazzu w Stanach Zjednoczonych? Tylko współczesna flapperka, najbardziej znana łuczniczka w Hollywood, Jennifer Lawrence.
Historia burzliwego związku Zeldy i Francisa to gotowy scenariusz filmu, niemal sensacyjnego. Młodzieńcze zakochanie (wbrew rodzicom i „zdrowemu rozsądkowi”), romantyczny egoizm, sukces literacki, Manhattan u stóp, alkohol, morfina, zabawa i miano twórców stylu lat dwudziestych XX wieku. Potem kryzys. Objawy choroby psychicznej i próby samobójcze Zeldy, uzależnienie Francisa i wykorzystanie w książkach prywatnych dzienników żony. Bulwersujące sceny zazdrości i upokorzeń, zakończone rozpadem małżeństwa. W końcu śmierć Francisa, w wyniku zawału spowodowanego alkoholizmem, i Zeldy, w pożarze szpitala w Asheville, gdzie leczono ją elektrowstrząsami. Jak takiej historii nie przenieść na duży ekran?
Próby podjęto w 2008 roku (tu trzeba dodać, że w 1993 roku powstał film telewizyjny Zelda z Timothym Huttonem i Natashą Richardson). Projekt nosił tytuł The Beautiful and the Damned. Do roli Zeldy przymierzała się Keira Knightley. Filmu nie ma do dziś. Jest za to informacja, że w postać Zeldy wcieli się Jennifer Lawrence. Scenariusz filmu inspirowany jest bestsellerową książką Nancy Milford Zelda. Wielka Miłość F. Scotta Fitzgeralda. Pracuje nad nim Emma Frost. W projekt zaangażowany jest także Ron Howard.
Z informacji prasowych wynika, że obraz będzie dramatem biograficznym. Pierwsze skrzypce będą należały do Zeldy. Dla Lawrence to może być kolejna ważna rola w dorobku zawodowym. Postać żony autora Wielkiego Gatsby’ego – swoją drogą, czy wiecie, że jej imieniem nazwano bohaterkę serii gier komputerowych The Legend of Zelda – to pewnie marzenie niejednej aktorki. Lawrence ma naturalny talent, umiejętności i urodę, która – co tu dużo mówić – doskonale sprawdzi się w oprawie z lat dwudziestych. Czyż nie? Pozostaje zatem tylko trzymać kciuki, by film z Lawrence nie podzielił losów The Beautiful and the Damned.
korekta: Kornelia Farynowska